• Kultura, głupcze!

    Wyspa tajemnic: Enklawa szaleństwa


    Wyspa tajemnic
    RECENZJA

    Jeden z najwybitniejszych amerykańskich reżyserów mający na swoim koncie tak uznane obrazy, jak "Taksówkarz", "Wściekły byk", "Chłopcy z ferajny", "Gangi Nowego Jorku" czy "Infiltracja" powraca z nowym filmem – "Wyspą tajemnic", będącym ekranizacją książki "Wyspa skazańców" Dennisa Lehane. Lata 50. XX wieku.

    Dwóch szeryfów federalnych - Teddy Daniels (Leonardo DiCaprio) i Chuck Aule (Mark Ruffalo) - przybywa na wyspę, na której znajduje się placówka dla niepełnosprawnych umysłowo przestępców. Stróże prawa muszą rozwikłać zagadkę zniknięcia jednej z pacjentek – Dolores Chanal. Przy okazji dowiadujemy się, iż Teddy prowadzi swoje prywatne śledztwo, wypytując pacjentów o tajemniczego Andrew Laedissa. Szpitalem zarządza psychiatra – dr John Cawley (Ben Kingsley), który od samego początku przyciąga uwagę widza. Z czasem jednak głównemu bohaterowi – Teddy’emu Danielsowi zaczyna ukazywać się zmarła żona, miewa halucynacje, bóle głowy, śledztwo się rozsypuje, pojawiają się nowe, mylące poszlaki, on sam zachowuje się coraz dziwniej – tak, że widz zaczyna mieć wątpliwości, jakie motywy kierują szeryfem, co jest prawdą, a co nią nie jest.



    Więcej fabuły nie będę zdradzał, ponieważ "Wyspa tajemnic" jest zbyt dobrym thrillerem, aby ujawniać wiele faktów. Już od początku napięcie jest stopniowo budowane, rozwija się raczej dość powoli, by w drugiej godzinie filmu nagle przyspieszyć i nie pozwolić oderwać oczu od ekranu. Jak już wspomniałem – pojawia się tyle faktów, że widz siedzi oniemiały i zastanawia się, co tu jest prawdą – w czyją wersję wydarzeń uwierzyć? Z jednej strony wydaje się, że dyrektor szpitala – dr John Cawley jest szalony, z drugiej strony zastanawiamy się, czy to przypadkiem nie szeryf Teddy Daniels postradał zmysły. Film prowadzony jest naprawdę dobrze, napięcie narasta stopniowo, by wreszcie wybuchnąć w punkcie kulminacyjnym, skłonić widza do myślenia i zastanawiania się nad tym, co ukazywane jest na ekranie. Dodatkowym atutem jest też niejednoznaczne zakończenie, które pozwala dowolnie interpretować to, co zobaczyliśmy. Ja do tej pory nie do końca wiem, co myśleć o tym filmie – co było prawdą, a co fałszem, kto grał, udawał, a kto był realny.
     
     Stary mistrz nie zawodzi – kamera kierowana jest pewną ręką, klimatu dodają sugestywne zdjęcia Roberta Richardsona, wichury i ulewy tylko potęgują wylewające się z ekranu napięcie. Również aktorzy nie zawodzą, choć ja sam nie wyróżniłbym ich również za bardzo – Leonardo DiCaprio gra dość typowo, ale oczywiście na dość wysokim poziomie, do czego widzów już przyzwyczaił (na szczęście tylko niewielu wciąż widzi w nim ślicznego, wymuskanego Jacka Dawsona z "Titanica"), nie można mu niczego zarzucić, podobnie, jak partnerującemu mu Markowi Ruffalo, który jednak prezentuje się nieco słabiej od DiCaprio. (co jest raczej kwestią słabszego rozpisania jego roli) Na największe uznanie w moich oczach zasłużył Ben Kingsley, znany chociażby z jednej z głównych ról w "Liście Schindlera" odgrywający u Martina Scorsese rolę dyrektora więzienia – doktora Johna Cawleya. Momentami jest naprawdę mroczny, jego wewnętrzny spokój i pewność we wszystkim co robi sprawiają, że widz czuję się tylko coraz bardziej niepewnie, nie wiedząc, komu wierzyć, a komu nie – raz wydaje się obłąkanym doktorem zafascynowanym nazistowskimi eksperymentami na ludziach, by po chwili pokazać się nam, jako racjonalny psychiatra pragnący pomóc swoim pacjentom. Świetna rola. 
    "Wyspa tajemnic" jest kapitalnym thrillerem, który trzyma widza w napięciu od pierwszej minuty, wraz z każdą kolejną to napięcie zwiększając. Oceniając najnowszy film Martina Scorsese można stwierdzić tylko, że mistrz po raz kolejny pokazał swoją wielką klasę, czym tylko utwierdził wszystkich w przekonaniu, że jest jednym z najlepszych żyjących amerykańskich reżyserów.



    recenzję możesz znaleźć również pod adresem: http://www.filmweb.pl/user/blek/reviews/Enklawa+szale%C5%84stwa-9475

    0 komentarze :

    Prześlij komentarz