RECENZJA
Philip K. Dick był jednym z najciekawszych i najbardziej płodnych pisarzy science-fiction wszechczasów. Snuł przerażające, paranoiczne wizje, często będąc pod wpływem narkotyków. (uważał, że Stanisław Lem nie istnieje, jest to tylko kryptonim siatki szpiegowskiej KGB, w której pracują pisarze sf, aby pogrążyć Dicka) Do dziś Amerykanin ma wielu oddanych fanów. Nie ma natomiast szczęścia do ekranizacji swojej prozy.
„Pamięć absolutna” z Colinem Bachledą-Synusiem Farrellem to remake filmu z Arnoldem Schwarzeneggerem. To powinno dać wam odpowiedź na pytanie „czego się spodziewać?”
Bo „Pamięć absolutna” to klasyczny film akcji, osadzony w realiach cyberpunkowych. Colin strzela, ucieka, goni, walczy wręcz i próbuje ogarnąć cały bałagan, który dzieje mu się w głowie – kim tak naprawdę jest? Dla kogo pracuje? Komu może ufać, a komu nie? Jak wygląda jego prawdziwa przeszłość?
Z tymże momenty, w których Douglas Quaid dąży do poznania swojej przeszłości stanowią zaledwie przerywnik w spektakularnych (to trzeba przyznać) scenach walk z androidami i jego żoną-nieżoną, w którą wciela się Kate Beckinsale.
Oglądamy te niespełna dwie godziny i oglądamy i... nie obchodzi nas właściwie co się stanie. Wiemy mniej więcej, kto jest dobry, a kto nie. Kto może zagrozić bohaterowi. Ale nie przejmujemy się tym, bo losy Douglasa są nam właściwie obojętne. Czułem się, jakbym oglądał ten film oddzielony od ekranu jeszcze szybą, która ma lekko rozpraszać moją uwagę i nie pozwolić wczuć się w historię Quaida.
Rzecz jasna, jak to przy takim typowym filmie do gapienia się w ekran, zajadając popcorn (nie robię tego, ale ten film stanowi dla mnie taką kwintesencję „filmu popcornowego”), bohaterowie posługują się kiepskim humorem w trakcie walk. Wymiana ciosów, odskakują, rzucają sobie „dowcipne”, „cięte” „riposty” i wznawiają walkę.
Nie jest to jednak obraz zły. Dobra scenografia pozwala zbudować cyberpunkowy klimat, choć czegoś mi w nim jednak zabrakło. Efektownie zrealizowane sceny akcji sprawiają, że na film patrzy się przyjemnie. „Pamięć absolutna” na pewno może być dobrym wyborem na leniwy wieczór, bo przecież każdy z nas lubi czasem się wyluzować, spoglądając na popularnych aktorów w efektownych scenach.
zdjęcia: http://ww.filmweb.pl , http://www.collider.com
Zgadzam się w 100%. Film nijaki. zero zaangażowania z mojej strony. Jednak pierwowzór z Arnim był zdecydowanie lepszy. Generalnie film na raz.I śmiało można o nim zapomnieć.
OdpowiedzUsuń