• Kultura, głupcze!

    Niesamowity Spider-man: Piotruś (już trochę) Pan


    Niesamowity Spider-man
    RECENZJA

    Człowiek-pająk nie był tak zaniedbanym bohaterem jak jeszcze do niedawna Iron Man, czy Batman. Wciąż w pamięci mamy trylogię Sama Raimiego, a tu już nastąpił restart serii za sprawą „Niesamowitego Spider-mana” w reżyserii Marca Webba. („500 dni miłości”)

    Jedno trzeba przyznać – w końcu Peter Parker nie jest taką fajtłapą, ciamajdą i największym popychadłem, jakim był w poprzednich filmach. Co prawda nadal rówieśnicy za nim nie szaleją, ale przynajmniej sam główny bohater nie ma na pryszczatej twarzy wiecznie wymalowanego strachu i słów „przepraszam, czy tu biją?”.




    Peter nie wzdycha tym razem do Mary Jane, ale do koleżanki z klasy, Gwen Stacy. Wątek miłosny jest zrealizowany całkiem nieźle, choć zapewne nie zaskoczy on Was ani trochę. Równie sprawne zrealizowane są pozostałe – proces stawania się superbohaterem, radzenie sobie ze stratą rodziców i przemiana z chłopca w młodego mężczyznę. A jednak sam film potrafi porządnie wynudzić, szczególnie przez pierwszą godzinę, choć przecież uniwersalizm historii to zaleta.

    Na pewno plusem jest zakończenie, rozegrane w szybszym tempie, ciekawiej zrealizowane. W głównej roli dobrze radzi sobie Andrew Garfield, partneruje mu Emma Stone, a na drugim planie pojawia się też Martin Sheen.


    A jednak „Niesamowity Spider-man” jest filmem tylko średnim. Mimo, że skojarzenia z „Batman: Początek” nasuwają się same (restart serii w bardziej poważnym tonie, niż poprzednie filmy), to do obrazu Christophera Nolana wiele mu brakuje. To nie jest tak ciekawe spojrzenie jak na historię człowieka-nietoperza. Brakuje tu tego powiewu świeżości, jaki obecny był u Nolana. Poza tym, mimo tego, że „Niesamowity Spider-man” nie ma żadnej większej wady (a w kilku momentach warto przyklasnąć pomysłowości Marca Webba, którego kreatywność docenialiśmy już podczas tworzenia „500 dni miłości”), to nie potrafi wciągnąć i zaangażować widza w opowiadaną historię.

    Różnice pomiędzy najnowszym dziełem o człowieku-pająku, a trylogią Sama Raimiego są widoczne i moim zdaniem wypadają na korzyść filmu Marca Webba. A jednak mimo kilku zalet i jednocześnie braku poważnej, obciążającej wady, „Niesamowity Spider-man” wypada przeciętnie. Średnio. W tym roku to chyba najsłabsza z komiksowych ekranizacji.





    zdjęcia: http://www.filmweb.pl , http://www.collider.com

    2 komentarze :

    1. Muszę nadrobić ten film! Swoją drogą, ocena '5'u ciebie to jeszcze 'warte obejrzenia' czy już 'nie tracić na to czasu'? ;>

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. 5 to takie "nie polecam, nie odradzam". typowy przeciętniak. kilka fajnych motywów + kilka słabych

        Usuń