• Kultura, głupcze!

    Holy Motors: ?!


    Holy Motors
    RECENZJA

    Objawienie Festiwalu Nowe Horyzonty 2012 to film, podczas którego będziecie zastanawiali się, o co właściwie chodzi? Reżyser będzie ciągle rzucał wam w oczy coraz bardziej szokujące, dziwne i mieszające myśli w głowie obrazy, a wy będziecie się zastanawiali i zastanawiali.

    Nawet po zakończeniu filmu nie musicie mieć jasnego obrazu w głowie. Jednej interpretacji. Jakiejkolwiek. Przyznam się, że sam nie do końca zrozumiałem zamysł Leosa Caraxa. Choć po chwili jakieś pomysły się pojawiły. Czy słuszne? Nie wiem.




    Oskara poznajemy, gdy wychodzi do pracy. W garniturze wsiada do luksusowej limuzyny, gdzie szoferka informuje go, że ma dziś dziewięć zleceń, a wszystkie niezbędne dokumenty leżą obok niego. I zaczyna się. Oskar przebiera się, charakteryzuje, wciela w różne postaci. Raz jest żebrakiem, z trudem poruszającym się, podpierającym się laską. Innym razem bardzo zwinnym i sprawnym aktorem, biorącym udział w nagrywaniu sceny motion capture, jeszcze innym razem dzikusem porywającym modelkę, zabójcą, ojcem dziewczynki wracającej z imprezy. 

    Widzimy te kolejne przemiany Oskara i zastanawiamy się, czemu one służą. Nie gra on w filmie, a jednak wciąż wygląda inaczej, zachowuje się inaczej, inaczej się porusza. Czemu służyć mają zmiany zewnętrzne i wewnętrzne? Kim Oskar jest na co dzień? Nie da się chyba odpowiedzieć na to pytanie. Można mnożyć interpretacje – tego, że to komentarz do dzisiejszej kinematografii, gdzie za pomocą charakteryzacji, czy motion capture aktora można dowolnie „przerobić” na potwora, na przystojniaka, z wysokiego na niskiego i odwrotnie. Można to zinterpretować po gombrowiczowsku i uznać, że Oskar pokazuje nam nas zakładających maski adekwatne do danej sytuacji. A może to metafora ludzkiego życia? A może reżyser pokazuje nam, że to, kim jesteśmy nie było z góry zdefiniowane? Że jedna decyzja mogła sprawić, że podążylibyśmy inną ścieżką, byli innymi ludźmi?


    Naprawdę, trudny to w odbiorze film. Carax snuje przed nami surrealistyczne wizje, a znakomicie jego pomysły na ekranie odwzorowuje aktor grający główną rolę – Denis Lavant. Musiał wykonać naprawdę ogromną pracę na planie, żeby tak przekonująco zagrać tak wiele różnorodnych postaci.

    „Holy Motors” to film pokazujący niczym nieskrępowaną wyobraźnię Leosa Caraxa. To obraz, po którym każdy może mieć inną interpretację tego, co widział. Jeśli tylko zniesie do końca ten bardzo dziwny seans.




    zdjęcia: http://www.filmweb.pl , http://www.screendaily.com

    1 komentarze :

    1. W końcu znalazłam jakąś sensowną recenzję tego filmu :) Juto się wybieram i mam nadzieję, że nie będę zawiedziona. pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń