• Kultura, głupcze!

    007: Bond? Jaki Bond?



    Wszyscy wiemy, że James Bond jest doskonale wyszkolonym agentem. Na jego sukcesy pracuje jednak cały sztab ludzi (skąd my to znamy?). Filmy o agencie 007 to nie tylko czysta akcja i jeszcze czystszy garnitur głównego bohatera. To także ciekawe postaci poboczne, które zapisały się w pamięci wielu widzów. Q, M, Moneypenny czy Leiter.


    Rozpocznę od człowieka, dzięki któremu James Bond nadal żyje. Dlaczego miałby nie żyć? Choćby dlatego, że w obliczu groźnych wrogów, milionów kul wystrzeliwanych w jego kierunku, samochodów ścigających go z zacięciem godnym maszynki Gillette mógłby sobie nie poradzić bez supernowoczesnych, wyprzedzających swoją epokę i kilka kolejnych gadżetów. Q, bo tak nazywa się ich wynalazca to chyba najbardziej lubiana postać z bondowego drugiego planu.
    Oprócz genialnego umysłu i technicznego wspierania Bonda wielu doszukuje się w postaci Q brakującego ojca Jamesa. Świadczy o tym szczególny stosunek jakim Q darzy swojego podopiecznego – często daje mu reprymendy, załamuje ręce, słysząc lekceważący stosunek Bonda do swoich misji czy hulaszczego trybu życia, jednocześnie martwiąc się o niego w jakimś stopniu.

    „Q” to też niesamowity Desmond Llewelyn, który miał pod swoją opieką aż pięciu Jamesów Bondów. Zagrał aż w siedemnastu filmach. Nie pojawił się tylko w „Dr No” (rolę Q grał Peter Burton), „Żyj i pozwól umrzeć” (postać Q w ogóle się tam nie pojawiła) oraz we wszystkich filmach po „Świat to za mało”. (Desmond Llewelyn zmarł w 1999 roku). Po nim w Q raz wcielił się członek grupy Monty Pythona John Cleese (2002 – „Śmierć nadejdzie jutro”). W dwóch dotychczasowych filmach, w których w Bonda wcielił się Daniel Craig postaci Q nie było, pojawi się za to w nadchodzącym „Skyfall” a w jego rolę wcieli się, młodszy od Daniela Craiga o dwanaście lat, Ben Whishaw.



    Nie mniej ważną od Q postacią jest M – szef MI6, który Bonda wysyła na misję, odbiera raporty i wydaje rozkazy. Szef MI6 również załamuje ręce nad niedbałym Bondem, ale jednocześnie ma świadomość, że to jego najlepszy agent.

    W rolę M wcieliło się do tej pory trzech aktorów – Bernard Lee (pierwsze jedenaście filmów), Robert Brown (pięć filmów – od „Szpiega, który mnie kochał” do „Licencji na zabijanie”) i Judi Dench – od „Goldeneye” po „Skyfall”.

    Aby wejść do gabinetu szefa – M, Bond musiał przejść najpierw obok sekretarki – panny Moneypenny, obok której, rzecz jasna, nigdy spokojnie przejść nie mógł. Nieustanne flirty i bezgraniczna miłość jaką Moneypenny zdawała się darzyć Jamesa były jednymi z lepszych wątków komediowych.


    W Moneypenny wcieliły się trzy aktorki - Lois Maxwell w pierwszych czternastu filmach (do „Zabójczego widoku” włącznie), Caroline Bliss w „W obliczu śmierci” i „Licencji na zabijanie” oraz Samantha Bond w czterech filmach z Piercem Brosnanem.




    Bond ma również przyjaciela i współpracownika w amerykańskiej CIA. Jest nim Felix Leiter, który często wysyłany jest na misję tam, gdzie M. każe się udać Bondowi. W amerykańskiego agenta, który pojawiał się w dziewięciu filmach wcieliło się aż ośmiu różnych aktorów.

    Jak widzimy nawet najlepszy tajny agent na świecie potrzebuje ludzi, którzy umożliwią mu wykonanie misji i odniesienie sukcesu.

    zdjęcia: http://www.fandomania.com , http://www.sdanielshortwintercom.blogspot.com , http://www.mpa-garching.mpg.de , http://www.thecia.com.au , http://www.whatculture.com

    1 komentarze :

    1. Robert Brown był M od ośmiorniczki po Licencje na Zabijanie. W Szpiegu który...grał inną postać

      OdpowiedzUsuń