• Kultura, głupcze!

    Persepolis: Nieprzyzwoite pragnienie normalności


    Persepolis
    RECENZJA

    Wielu z nas zdaje się nie dostrzegać innego świata oprócz tego „wąskiego”, w którym sami funkcjonujemy. Owszem, oglądamy w telewizji relacje z najróżniejszych zakątków planety, poznajemy obyczaje ludzi mieszkających w miejscach oddalonych od nas o tysiące kilometrów. I choć możemy „nie znosić marnotrawienia jedzenia, gdy tymczasem miliony głodują w Afryce” jak Adaś Miauczyński w „Dniu świra”, to jednak swoją wizję świata ograniczamy do swojego miasta, kraju, Europy.

    Dlatego dziwić, zaskakiwać, oburzać mogą nas filmy powstające w innych częściach globu, opowiadające o sprawach, które nam, Polakom, nie są szczególnie bliskie i dobrze znane. Bo z czym kojarzymy Iran? Wiemy, że leży obok Iraku, w którym stacjonują nasi żołnierze, że starają się wybudować bombę atomową, mogą być groźni, są muzułmanami, a na wakacje lepiej wybrać się w inne miejsce.

    A rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana i doskonale ukazuje ją film „Persepolis”. Przedstawia historię kobiety – od jej dzieciństwa w Iranie, poprzez wyjazd do Europy, który miał ją uszczęśliwić, aż po powrót do ojczyzny po wojnie z Irakiem.

    Widzimy jak polityka i religia rządzą życiem nie tylko dorosłych, ale i kilkuletniej dziewczynki, która „ma dwie obsesje – zacząć depilować nogi i zostać następnym prorokiem”. Sprawy społeczne, religijny ekstremizm, zmieniające się opcje polityczne, „jedyny słuszny pogląd” i wojna tak silnie oddziałują na życie mieszkańców Iranu, że każdy wydaje się być zaangażowany w to bez reszty.

    Film ukazuje absurdalne z naszego, europejskiego, punktu widzenia prawa i obowiązki, jakie nakładane są na Irańczyków, a które swoje uzasadnienie mają w religii. Chusty, które noszą kobiety powinny być jak najdłuższe, a ich długość zmieniana jest ustawowo. Na wszystko nakładane są ograniczenia, tego nie wypada robić, tamtego nie wolno, jeszcze coś innego będzie świętokradztwem. Gdy jeden z policjantów mówi do Marjanne „gdy pani biegnie, pani tyłek wykonuje nieprzyzwoite ruchy”, jednocześnie śmieszy nas to, ale i przeraża, bo to nie bajka, a opowieść oparta na faktach.

    Zakazy i nakazy kształtują młode charaktery, ale nie wszyscy potulnie poddają się reżimowi i przepisom. Marjanne jest jedną z niepokornych – nosi kurtkę z napisem „Punk is not ded” (pisownia oryginalna), słucha zakazanej, zachodniej muzyki (Jichaela Macksona, Bee Gees, Iron Maiden), zadaje niewygodne pytania („skoro te spodnie są modne, a nie możemy ich nosić, to czy religia dba o nasze dobro, czy sprzeciwia się modzie?”)


    Również wyjazd do Wiednia nie okazał się wcale ogromnym sukcesem i wybawieniem, w jakie wierzyli rodzice, wysyłając kilkunastoletnią dziewczynkę do Europy, ratując ją od świata pogrążonego w wojnie. Marjanne znalazła przyjaciół w grupie szkolnych outsiderów i potrzebowała czasu, aby się zaaklimatyzować, tęskniła za rodzicami i krajem.

    Wolność – to słowo, które dla nas, Polaków, ma szczególne znaczenie. Dlatego na jej ograniczenia zdajemy się zwracać szczególną uwagę. Nie może nie poruszać nas więc, gdy widzimy, że ceną za zrobienie imprezy w domu w Iranie może być ucieczka przed policjantami i w rezultacie śmierć.

    I choć możemy mieć też mieszane uczucia w momentach, w których komunizm jest wychwalany tak jakby był najlepszym możliwym ustrojem i prawdziwym wybawieniem, to i ten fakt jesteśmy w stanie zrozumieć, widząc, że Irańczycy po prostu tęsknią za ustrojem innym, niż ten, który obowiązuje, który tłamsi ich indywidualność, spokojne życie i wolną wolę.

    W „Persepolis” nie mogło zabraknąć również wątków poruszających problem dojrzewania. Marjanne z dziewczynki staje się kobietą, nawiązuje nowe znajomości, poznaje nowych mężczyzn, tworzy związki. Związki, które również przynoszą jej więcej smutku, niż radości.

    Na szczęście w życiu młodej Iranki jest babcia – babcia dość wywrotowa, bezpośrednia i stanowiąca inspirację dla młodej Marjanne. Wydaje się, że to najważniejsza osoba w jej życiu, stanowi ogromny autorytet – również jest zbuntowana i pomimo swojego wieku bardzo energiczna, z otwartym umysłem i poglądami młodej, świadomej kobiety.

    Narracja prowadzona jest niespiesznie, ale dzięki temu możemy podziwiać estetyczną stronę autobiograficznego filmu Satrapi. A ta jest naprawdę piękna. Utrzymana w czarno-białych tonacjach dość ascetyczna animacja (kreska wzorowana na komiksie, który jest pierwowzorem filmu) urzekają i nie pozwalają oderwać oczu od ekranu. Na plus zaliczyć trzeba również muzykę – momentami odpowiednio wzruszającą i melancholijną, ale i dopasowaną do wydarzeń na ekranie, bo usłyszymy również dźwięki Iron Maiden, czy „Eye of the tiger” z Rocky’ego.

    Mogłoby się wydawać, że ze względu na poruszaną tematykę, „Persepolis” to film wyjątkowo smutny i odbierający dobry nastrój. Wręcz przeciwnie – jest wiele momentów, w których się uśmiechniemy, czy wręcz zaśmiejemy. Obraz Satrapi idealnie balansuje pomiędzy humorem, a dramatem i smutkiem. Jest naprawdę doskonale wyważony.


    „Persepolis” jest jednym z najlepszych animowanych filmów ostatnich lat, dlatego nie mogę zrozumieć, dlaczego to „Ratatuj” otrzymał Oscara, a nie film Marjane Satrapi. Cóż, niezbadane są wyroki Akademii. Na szczęście my nie musimy się nimi sugerować. Warto za to zasugerować się opiniami znajomych, którzy ten film będą nam polecali.

    Powinniście sięgnąć po „Persepolis” nie tylko dlatego, żeby lepiej poznać sytuację w Iranie, dowiedzieć się jak wygląda i toczy się życie „normalnych, zwykłych” obywateli. To film trochę podobny do „Walca z Baszirem” jeśli chodzi o opowiadanie dramatycznej historii, ale jednak dużo przystępniejszy i przede wszystkim z momentami, w których możemy się uśmiechnąć. Doskonały technicznie z wciągającą i niepozostawiającą nikogo obojętnym historią, którą naprawdę warto poznać, aby poszerzyć swoje pojmowanie i widzenie problemów świata.



    zdjęcia: http://www.filmweb.pl , http://www.kinopodbaranami.pl , http://www.listal.com , http://www.thecia.com.au

    2 komentarze :

    1. "Warto za to zasugerować się opiniami znajomych, którzy ten film będą nam polecali." ;p

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. o cholera, zapomniałem usunąć to zdanie z ostatecznej wersji recenzji! ;p

        Usuń