• Kultura, głupcze!

    Gacek, kicia i gruźlik



    Uwaga – klikając na „czytaj dalej” zgadzasz się na przeczytanie kilogramów spojlerów.


     Co mi się podobało:
    + Muzyka! Dawno dawno temu uwielbiałem Zimmera za soundtrack do mojego wtedy ulubionego filmu – „Twierdzy” (podejrzewam, że obejrzałem go około 60 razy, może więcej), potem uznałem, że do wszystkich filmów komponuje podobną muzykę, aż skomponował coś zupełnie innego do „Sherlocka Holmesa”. I od tego czasu jakby idzie w górę, bo i muzyka w „Incepcji” była doskonała i teraz też wykonał kawał dobrej roboty.


    +
    Postać Bane’a. Sporo napisałem już o nim w recenzji, ale naprawdę to jak napisany jest ten bohater robi wrażenie. Cała jego historia, ideały, za które walczy (bo to jednak nie jest rozwalenie miasta tak dla zabawy jak u Jokera, a działanie pod przykrywką „oddam władzę ludziom” przysporzyło mu wielu zwolenników), ogromna siła fizyczna, ale i inteligencja, psychika. Do tego sposób filmowania, który sprawia, że właściwie od pierwszej sceny czujemy do Bane’a szacunek. A i myślę, że niektórzy poczuli do niego sympatię.

    + "When Gotham is ashes you have my permission to die."


    + Starcie ludzi popierających Bane’a z policją. Kapitalna scena z udziałem tysięcy statystów musi robić wrażenie. Wyglądało to naprawdę bardzo naturalnie – jak prawdziwe zamieszki, prawdziwa bójka. A pośrodku Bane z Batmanem. Właśnie dla kręcenia takich scen dostaje się ogromny budżet!

    + Natarcie Bane’a na Batmana po tym, jak Nietoperz uderzył go kilka razy po masce. (druga walka - pod ratuszem) To było tylko krótkie ujęcie, ale przypomniało mi najlepsze ataki bokserskie wagi ciężkiej lat 90. Trwało zaledwie sekundę, może dwie, ale Bane zaatakował z taką furią i siłą, że momentalnie pomyślałem „WOW!”. Do tego muzyka przyspieszyła, uderzyła mocniej. Poezja!


    a jak jeszcze, dla porównania, przypomnimy sobie to...:



    +
    Podobieństwa w postaciach Bane’a i Batmana. Przynajmniej do czasu, gdy nie zostaje odsłonięta przed nami prawda. Bane jako dziecko doznał krzywdy, Bruce też. Obaj wychowywali się u Ra’s al. Ghula, obaj stamtąd odeszli – jeden dobrowolnie, drugi został wygnany.

    + Fakt, iż Kobieta-Kot wyglądała seksownie w swoim wdzianku, ale był to jedynie dodatek do jej umiejętności, a nie główna broń jak w „Powrocie Batmana”.

    + Wreszcie sama postać Batmana wzbudziła we mnie dużo sympatii. Być może przez to, że zobaczyliśmy Bruce’a, który był wrakiem człowieka – załamany śmiercią Rachel i brakiem bodźca do działania (nadal twierdzę, że Batman był uzależniony od zła). Musiał pokonać wszystkie przeciwności (ten motyw jest właściwie całkiem podobny do „Batmana: Początek”), aby mu się udało. Więc poziom sympatii wzrósł.


    + Cała akcja z więzieniem, ucieczką jednego, jedynego człowieka. Do tego dziecka. Szacunek budowany wokół Bane'a wzrastał z każdą minutą. Sceny z Brucem w więzieniu też miały swój urok. I też działały na plus dla Bane'a - Wayne był niemal całkowicie zdominowany psychicznie, pokonany na każdym polu. ("-Then make the climb.  -How?  - As the child did. Without the rope.")

    + Pojawiają się zarzuty, że w najnowszym Batmanie jest za dużo patosu. Moim zdaniem nie ma go aż w takich ilościach, żeby raził po oczach, a pewna jego doza jest wręcz niezbędna do tego typu opowieści. A napisałem to tylko po to, żeby pokazać Wam niesamowity trailer (porównajcie sobie z oryginalnym).
     


    + Cała postać Kobiety-Kot była też tym, co działa na duży plus dla Mrocznego rycerza. Po kilku scenach z jej udziałem zanotowałem sobie na kartce „będę chciał zobaczyć film w całości poświęcony Catwoman”. Wydawało mi się, że gdzieś przed premierą najnowszego Batmana widziałem już takie zapowiedzi, ale to chyba jednak tylko zwidy.

    +  Zaskoczenie, gdy to Talia okazuje się człowiekiem, który stoi za tym wszystkim. Dobry zwrot akcji, niespodziewany (być może spodziewany dla znawców komiksów - tego nie wiem), chociaż... w dużym stopniu wiąże się z jednym z minusów, o których przeczytacie niżej.

    + Końcowa sekwencja scen + muzyka Zimmera. Robi wrażenie i oddziałuje na emocje. Śmierć (a może i nie?) Batmana, skromny pogrzeb Bruce Wayne’a, przemowy, wzruszający monolog Alfreda stojącego nad grobami trójki Wayne’ów...


    +
    Zakończenie. Co by nie mówić – pozostawia pole do interpretacji. Zginął? Nie zginął? Wyskoczył z Nietoperza, czy w nim został? Czy Albert miał tylko sen, marzenie, wizję, czy to, co widział działo się naprawdę? Mój kolega dobrze to określił - "Batman zginął, Bruce Wayne przeżył". Za tym, że jednak przeżył przemawia więcej, niż za jego śmiercią (zamontowany autopilot w Nietoperzu, to co widział Alfred, wskazówki dla Robina odnośnie jaskini).

    Co mi się nie podobało:
    - Zrobienie z Johna Blake’a Robina. Trzymam kciuki za to, żeby nikomu nie przyszło do głowy kręcić teraz serii filmów o Robinie zainspirowanym przez Batmana. I oby Joseph Gordon-Levitt nie przyjął tej roli, jeśli dostanie taką propozycję. Może to jakiś irracjonalny lęk, ale jestem niemal pewien, że to nie wyjdzie dobrze.
    Sama postać Blake’a była naprawdę ciekawa, dobrze napisana i zagrana, a tu na koniec „Robin”. Choć przyznam, że nie spodziewałem się tego – nawet po tym jak Batman powiedział do niego „jeśli chcesz walczyć w pojedynkę załóż maskę”.


    -
    Rozwiązanie postaci Bane’a. Rozwiązanie czyli „prawdziwa historia i śmierć”. Przez 3/4 filmu Bane był kimś kreowanym na naprawdę najlepszego przeciwnika Batmana. Dodatkowym plusem był fakt, iż wokół niego stworzona była historia (a Joker przecież pojawił się znikąd) i to historia ciekawa i zgodna z komiksami – Bane jako dziecko jedyny wyszedł z więzienia. Do tego już w TDKR znakomicie, krok po kroku realizował swój plan, był pierwszym człowiekiem, który Batmana wręcz zdominował - tak fizycznie jak i psychicznie. Doskonale walczył, pokonał go (przecież jako jedyny przeciwnik Batmana zdjął mu maskę i odkrył kim jest - scena z rozwaleniem maski Batmana też zasługuje na uznanie) i bliski był pokonania go po raz drugi. A tu nagle takie rozwiązanie akcji. Bane ginie w sekundę po strzale z działka na motorze, a cała misterna historia jego postaci zostaje przeniesiona na Talię. Chociaż zwrot akcji dobry i niespodziewany, to jednak szkoda Bane'a.


    O czymś na pewno zapomniałem, dlatego nie wstydźcie się i w komentarzach wpiszcie, co podobało się Wam, z którymi moimi plusami i minusami się zgadzacie, a z którymi nie.

    I przypominam o ankiecie w bocznym pasku, w której wybieramy najlepszy film o Batmanie.


    zdjęcia: http://www.funnypicturesplus.com , http://www.newsdarkknightrises.blogspot.com , http://www.9gag.com , http://www.themetapicture.com , http://www.weknowmemes.com

    9 komentarze :

    1. warzachew7/8/12 12:40

      ---->SPOILER <----
      W sumie to z każdym plusem się zgadzam tylko wydaje mi się że Batman (jak i Bruce Wayne ;D ) zginął. Po pierwsze Catwoman o coś tam zapytała a Batman odpowiedział, że autopilot nie działa, a w scenie gdy już leci Nietoperzem nad wodą jest ujęcie na Batmana a następnie na czas gdzie widniało 5 sekund. To była bomba atomowa o promieniu zniszczenia 6 mil. Bruce nie miał szans. Po prostu nie zdążyłby. Owszem scena z Alfredem w kawiarni gdzie siedzą Selina i Bruce czy zaskoczenie Luciusa że Bruce naprawił autopilota skłania do różnych myśli. Ale to jest Nolan, tak samo zakręcił w Incepcji zakończeniem (kręci się czy przestał się kręcić? :D ) i to samo zrobił w TDKR, ale myślę, że Bruce Wayne po prostu zginął za Gotham.
      Co do minusów. Gdy tylko usłyszałem "Sprawdź moje prawdziwe imię." i na nagle Robin to się uśmiechnąłem, fajnie to wyszło choć tak jak Ty mam nadzieję, że filmu o tym nie zrobią. A co do śmierci Bane'a po prostu nie mam zastrzeżeń. Trudno. W filmach taka "niefilmowa śmierć" też czasami ma miejsce.
      ---->SPOILER<----

      OdpowiedzUsuń
    2. warzachew7/8/12 12:45

      ---->SPOILER<----
      A i jeszcze jedno. Minus ode mnie za pocałunek Catwoman i Batmana. Ja wiem, że to Hollywood i PG-13, ale proszę nie róbmy z tego melodramatu jeszcze w takim ważnym momencie. No i mały minusik za śmierć Talii Al Ghul (Miranda Tate). Nie chodzi mi w jaki sposób tylko jak to zagrała. Lubię Cotillard, ale tu czysta amatorszczyzna jak ze słabego polskiego serialu...

      ---->SPOILER<----

      OdpowiedzUsuń
    3. "Zaskoczenie, gdy to Talia okazuje się człowiekiem, który stoi za tym wszystkim. Dobry zwrot akcji, niespodziewany (być może spodziewany dla znawców komiksów - tego nie wiem)"

      Jak "dowiedziałem" się, że Bane to dziecko Ras Al'Ghula to było tylko "WTF, przecież on miał córkę, która do tego jeszcze kochała Bruce'a Wayne'a/Batmana", więc tak, nieco mniejsze zaskoczenie dla kogoś, kto czytał komiksy/coś tam wiedział/grał w Batman: Arkham City.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. zastanawiałem się, czy w to grać, czy nie. Udany produkt?

        Usuń
      2. Zarówno Arkham Asylum jak i Arkham City. Serio, jedne z lepszych gier na podstawie komiksów jakie powstały EVAR.

        Usuń
    4. Anonimowy12/8/12 22:11

      Czy to nie było jednak tak, że Bane wiedział kto kryje się pod maską Batmana nim tę maskę zdjął. Jeśli dobrze pamiętam to po zatrzaśnięciu się drzwi w podziemiach Bane powiał Batmana wymawiając jego nazwisko. Mylę się

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. nie mylisz się. Właśnie tak było, ale czy sam fakt zdjęcia maski to nie był kolejny cios w psychikę Batmana i jego ego? :)

        Usuń
      2. Anonimowy15/8/12 10:55

        Masz rację, zdjęcie maski Batmana, to nie lada wyczyn, którym może pochwalić się tylko Bane. Tylko ująłeś to w zły, aczkolwiek mylący sposób dopisując: "(...)i odkrył kim jest(...)".

        Recenzja jak i powyższy tekst bardzo dobra, miło się czyta.

        Usuń
    5. Anonimowy13/8/12 16:25

      Dla mnie to było dopełnienie ostatecznego zwycięstwa Bane'a nad Batmanem. Ot, taka trochę symboliczna scena. Zdjęta i roztrzaskana maska.

      OdpowiedzUsuń