• Kultura, głupcze!

    Festiwal idiotów


     
    Jako KURTULA postanowiłem nie angażować się w politykę, ale nie mogę nie zaangażować się w to, co od wczoraj (przedwczoraj?) przekazują nam media. Patriarcha Cyryl pierwszy raz odwiedza Polskę, co... daje okazję do wielkiego pojednania narodów polskiego i rosyjskiego. Że co?!


    Najwyraźniej przespałem ostatnie dwa-trzy lata i przegapiłem jakąś ogromną wojnę, w której Polacy zabijali miliony Rosjan, a Rosjanie wybili połowę populacji Polski. O wielkim pojednaniu wszyscy mówią tak jakbyśmy nie znosili się do tego stopnia, że Polak nie mógłby stać w oddaleniu jednego kilometra od Rosjanina. (bo przecież za blisko) Jakbyśmy nie utrzymywali stosunków dyplomatycznych, jakbyśmy urządzali sobie nawzajem wojny podjazdowe, kozackie zaczepki, plądrowali przygraniczne wsie i miasteczka.

    Zdaję sobie sprawę, że krążą różne stereotypy, że jak gramy z Rosją w piłkę nożną/siatkówkę/piłkę wodną z zawodnikami na koniach recytującymi przy tym hiszpańską poezję, to zawodnikom włącza się dodatkowa mobilizacja, a w polskich domach panuje atmosfera „na Ruskich!”. (co zresztą dotyczy także Niemców)

    Dlatego jakoś potrafię zrozumieć, że podczas zawodów sportowych nawet media przyjmują retorykę wojenną, każą „bić Moskali”, bo jest to wszystko w granicach rozsądku, traktowane bardziej jako wojna psychologiczna, chęć słownego „dokopania” rywalowi. Sport opiera się o rywalizację, więc można to zrozumieć.

    Nie rozumiem natomiast dlaczego media mówią o wielkim pojednaniu narodów teraz, przy okazji wizyty patriarchy Cyryla w Polsce. Jeśli są różnice i konflikty religijne – niech kościoły się jednają. Ale jakiego pojednania potrzebują narody? Czy przeciętny, normalny Polak przez pół dnia obmyśla sposób na pozbycie się wszystkich Rosjan z planety? Czy zamykamy granicę z Rosją, albo gromadzimy tam wojska tylko dlatego, że kawałek dalej ziemia należy już do Rosjan?

    Dlaczego wszechwiedzący arcybiskup Dziwisz bredzi coś o tym, że trzeba „wybaczyć, ale pamiętać?” Ta sytuacja przypomina mi słynne orędzie biskupów polskich do niemieckich wysłane dwadzieścia lat po zakończeniu drugiej wojny światowej. Teraz w tym samym tonie wypowiadają się hierarchowie kościelni, politycy i media w stosunku do Rosjan.

    Cel w tym chyba taki, żeby oba narody bardziej do siebie zbliżyć, ale moim zdaniem nie taki wniosek Polacy wyciągną z przekazów medialnych. Pomyślą raczej „chyba jednak coś z naszymi wschodnimi sąsiadami jest nie tak, skoro każdy mówi o pojednaniu i wybaczeniu.” Teraz dopiero będziemy przypominać sobie coraz bardziej absurdalne sytuacje coraz bardziej zanurzone w historii (jak akcja z odzyskaniem od Hiszpanów długu zaciągniętego za czasów Bony). Zamiast pogłębiać polsko-rosyjską integrację i sympatię będziemy mieli okazję wykopać kolejne dzielące nas doły, bo przecież trzeba będzie sobie przypomnieć, co właściwie mamy wybaczać i pamiętać.

    Nie rozumiem podniecenia polskich mediów, bajdurzenia o pojednaniu tak, jakbyśmy wciąż jeszcze ocierali krew - Rosjanie polską, Polacy rosyjską. Są pewne konflikty międzypaństwowe, ale to jest sprawa naturalna i nie trzeba przy okazji wizyty hierarchy kościelnego (gdyby to był chociaż prezydent Rosji!) uderzać w wielkie pojednawcze gesty - tym bardziej, że nie ma ku temu powodów. Chuligani z Rosji i Polski tak jak się bili przy okazji meczów, tak będą robili to nadal! Niezrozumiałe jest dla mnie działanie mediów w tej sytuacji.

    Siedzę przed telewizorem, słucham tych bredni i zastanawiam się, dlaczego wszyscy próbują robić z nas idiotów? Dlaczego próbują nam wmówić, że się nawzajem nienawidzimy i potrzebujemy pojednawczych gestów?

    zdjęcia: http://www.rp.pl

    6 komentarze :

    1. Myślę, że dużo Polaków nie lubi ruskich, za II WŚ, za socjalizm. Nie tyle pała nienawiścią, co za nimi nie przepada. Ja sam tego nie pamiętam i mam w dupie jakąkolwiek niechęć do Rosjan. Zwłaszcza że żadnego tak naprawdę nie poznałem.

      Zupełnie nie rozumiem jednak toku myślenia mediów. Jakim chujem ma mnie z kimś jednać patriarcha, hierarcha kościelny? Co ma on do animozji NARODOWYCH? Tym bardziej, kiedy nie wierzę w Boga.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. zapewne tak jest, ale nie znoszę kierowania się w 2012 roku animozjami historycznymi. gdybyśmy mieli tak funkcjonować, to powinniśmy nie lubić połowy Europy - Szwedów, Turków, Czechów, Słowaków, Niemców (nie lubimy), Rosjan (nie lubimy), Białorusinów (nie lubimy), Ukraińców, Litwinów (nie lubimy), Francuzów, Anglików (nie pomogli nam jak Hitler przyszedł!), Hiszpanów (Franco - faszysta), Włochów (faszyści) itd itd.

        Usuń
      2. przyznaję Ci rację :)

        Usuń
      3. też się pod tym podpisuję :)

        Usuń
    2. Przyjrzyj się też społeczeństwu kościelno-rydzykowemu. U nich Katyń, Smoleńsk, socjalizm czy polityka Komorowskiego związana z Rosją to tematy dyżurne, a ich stanowisko wobec Rosji i Rosjan jest wiadome. Przez parę osatatnich dni przebywałem z takimi ludźmi - w wydarzeniu widzieli skandal, gdyż uważają Cyryla I za ziomala Putina z KGB. O tym trąbi też co chwila TV Trwam, którą przez te parę dni przmymusowo oglądałem.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Trwam to akurat dla mnie ekstremum i nie traktuję tego jako części "poważnych mediów". Jasne, że można podać więcej przykładów tak nakręcanej nienawiści, ale to są małe grupki (mam przynajmniej taką nadzieję). Co innego natomiast gdy w TVP, TVN i Polsacie słyszę o wielkim pojednaniu narodów, które "na pewno będzie bardzo trudne". A bajdurzący Dziwisz jeszcze tylko mnie swoimi wypowiedziami podgotowuje ;)

        Usuń