• Kultura, głupcze!

    (100) Niezniszczalni 2: Z zewnątrz muzeum, w środku liceum


     SETNY POST

    Niezniszczalni 2
    RECENZJA

    Można recenzję „Niezniszczalnych 2” rozpocząć od wyliczenia ilości Złotych Malin dla aktorów, którzy pojawiają się w obsadzie. (dla Waszej wiadomości – Sylvester 8 wygranych + 20 nominacji, Jean Claude 1+1, Bruce 2+2, Arnold 8 nominacji) Można zacząć od tego, że średnia wieku tych panów wynosi ponad 57 i pół roku. (wynik mocno zaniżony przez Jasona Stathama i Jeta Li) Można też od tego, że ich bicepsy są większe niż głowy.

    A można i od tego, że jak widać nadal kręci się filmy, na które panowie raczej pójdą z kolegami, niż z małżonkami. Filmy, które pozwalają wrócić nam do kina akcji lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, kiedy słowo „realizm” nie było jeszcze odkryte przez naukowców. 

    Panowie się bawią. Wyciągają swoje największe pistolety, karabiny, noże, wyrzutnie rakiet, sypią czerstwymi żartami tak męskimi, że od samego ich słuchania rosną mięśnie i są tak napakowani testosteronem, że pewnie mogliby zaludnić Ziemię na nowo.


    I tym razem grupa dowodzona przez Barney’a Rossa musi rozprawić się ze złoczyńcami, którzy chcą zniszczyć świat. W trakcie swojej misji na wszystkie możliwe sposoby zabiją tylu ludzi, ilu pomieściłoby całkiem spore miasto. To w zasadzie tyle, jeśli chodzi o fabułę, ale umówmy się – nikt nie pójdzie na ten film po to, aby cieszyć się zawikłaną fabułą.

    To natomiast, co przyciąga ludzi do kina, to czysta akcja. Miliardy kul wystrzeliwanych z najprzeróżniejszych rodzajów broni – dużych i jeszcze większych. Rzucanie nożem z precyzją neurochirurga, widowiskowe wybuchy, wyczynowa jazda samochodem cinquecento… OK, takim samochodem tam nie jeżdżą, ale pojazdy, które Niezniszczalni mają do dyspozycji to mniej więcej ten sam rocznik.


    Wybuchy są oczywiście dziełem pirotechników, a nie nerdów, siedzących przed komputerem, klejących sztuczne efekty specjalne. Wszystko wygląda widowiskowo aż do przesady, co oczywiście w tego typu filmie jest na plus.

    „Niezniszczalni 2” to film lepszy od poprzednika. Stallone’owi udało się zgromadzić więcej gwiazd (Jean-Claude Van Damme, Chuck Norris). Obraz spełnia niemal wszystkie funkcje sequela – jest lepiej, szybciej, więcej akcji.

    Zdecydowaną zaletą jest autoironiczność jaką prezentują bohaterowie względem siebie. I tak „Samotny Wilk” Norris potrafi się z siebie śmiać, a gdy w jednej linii widzimy Willisa, Schwarzeneggera, Stallone’a i Norrisa, odtwórca roli Terminatora pyta „Ktoś jeszcze wpadnie? Może Rambo?”. Nie wspominając o tekście Arnolda pod koniec filmu. („Ten samolot powinien stać w muzeum. Jak my wszyscy.”)


    Sylvester Stallone już dwa lata temu, przy kręceniu pierwszych „Niezniszczalnych” wiedział, co robi – to przecież ostatnia szansa, łabędzi śpiew dla herosów z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, aby zaistnieć na ekranach kin. I jednym się przypomnieć, a drugim dopiero pojawić się w świadomości.

    Jak się okazuje obie części „Niezniszczalnych” stworzyły także okazję do reaktywowania karier filmowych osiłków – Schwarzenegger już ma w planach dwa kolejne filmy – The Tomb (z Sylvestrem Stallone!) i „The Last Stand”. Bruce Willis niby ciągle gdzieś tam gra, ale podobno w 2013. roku ma pojawić się w... piątej części „Szklanej Pułapki”. A jeśli chodzi o reżysera i główną gwiazdę „Niezniszczalnych 2”, to na imdb.com można też znaleźć informację o nadchodzącym „Grudge Match” (bokserzy, dawni rywale wracają z emerytury, aby stoczyć ostatnią walkę. W obsadzie... Robert De Niro), „Homefront”, czy oczywiście „Niezniszczalnych 3”.


    Ile byście zapłacili, żeby w jednej linii zobaczyć Chucka Norrisa, Arnolda Schwarzeneggera, Bruce’a Willisa i Sylvestra Stallone? Ile byście dali, żeby usłyszeć Willisa mówiącego to:...


    ...i Schwarzeneggera mówiącego to:?


    Wystarczy około dwadzieścia złotych. Zapraszam do kina.




    PS - a pierwsza walka Jeta Li jak żywcem wyjęta z filmów Jackiego Chana!


    zdjęcia: http://www.filmweb.pl , http://www.screenrant.com , http://www.filmofilia.com , http://www.guardian.co.uk

    4 komentarze :

    1. Widzialem "jedynke" i czegos mi w niej brakowalo... teraz juz wiem - Chucka Norrisa ;)

      Btw, gratuluje setnego posta :)

      Pozdrawiam!

      OdpowiedzUsuń
    2. Anonimowy25/8/12 21:48

      genialny film .. dobra recencja - popłakałem się ze śmiechu gdy wszedł chuck norris i chwilę potem(ludzie z tyłu krzyczący zabrał kasę z banku i pojechał do albanii na wakacje)

      OdpowiedzUsuń
    3. Gratuluję 100. posta. Fajna, zabawna recenzja, filmu jeszcze nie widziałam.

      OdpowiedzUsuń
    4. świetny film akcji, rozpierdupa na całego, byłem i nie żałuję :)

      OdpowiedzUsuń