• Kultura, głupcze!

    Dlaczego "Zakazane imperium" jest genialne



    „Zakazane Imperium” przebojem wdarło się na ekrany telewizorów w Ameryce, przyciągając widzów głównie jednym nazwiskiem – Martin Scorsese. Wyreżyserował pierwszy odcinek i wraz z Markiem Wahlbergiem jest producentem serialu. Jednego z najlepszych, jakie mamy okazję oglądać. Co składa się na jego sukces? Co sprawia, że tę produkcję wręcz uwielbiam i trudno mi się bez niej obejść? 


    Dbałość o szczegóły i klimat

    Gdzieś wyczytałem, że Martin Scorsese postanowił tak bardzo dbać o szczegóły, że zlecił zbudowanie tytułowej promenady z takich samych desek, jakich używało się w latach 20 XX wieku. Również klub Onyx wygląda imponująco. Wnętrza, fasady budynków – wszystko stworzone z ogromną dbałością o szczegóły.

    W takim serialu błąd w dobraniu odpowiedniego stroju byłby niewybaczalny. Dlatego nikt go tu nie popełnił, a aktorzy wyglądają dokładnie tak, jak powinni – elegancko, z naturalnym luzem nosząc przedwojenne garnitury, garsonki, płaszcze i kapelusze. Wrażenie robi też muzyka z lat dwudziestych oraz techniczna doskonałość, choćby w postaci zdjęć, które zyskały zwłaszcza w czwartym sezonie. (zimne barwy, mocno wyróżniająca się na ich tle krew)

    Doskonałe zbudowana promenada, mnogość samochodów i strojów z epoki – to wszystko wprowadza do serialu klimat niezwykły. Od pierwszych minut czujemy się, jakbyśmy uczestniczyli w tej historii i nie dostrzegamy ani grama fałszu. Czy to nie za to (w dużej mierze) ludzie tak kochają „Ojca chrzestnego”? Nie za klimat właśnie?

    Oryginalna promenada w Atlantic City. (kliknij)

    Promenada zbudowana na potrzeby serialu. (kliknij)
    Casting

    Podobno prawdziwy Enoch Thompson był dużo grubszy od tego serialowego i aparycją przypominał Aleca Baldwina, który zresztą do tej roli był brany pod uwagę. Steve Buscemi natomiast nie ma z Alekiem Baldwinem niemal nic wspólnego, a jednak to on dostał rolę Thompsona. I wypadł rewelacyjnie, sądząc po zachwytach fanów (czy ktoś śmie wątpić, że Buscemi odwala tu kawał dobrej roboty?) oraz kolegów po fachu (Złoty Glob na koncie za tę rolę robi wrażenie). Mało tego – sądzę, że właśnie dzięki aparycji aktora, postać zyskała dodatkowe cechy – nie jest grubą rybą, obracającą się w świecie polityki i przemytu, ale śliskim typem, a takich w tym serialu i w historii mafii wielu nie ma. Jest chytry i przebiegły, a do tych cech wygląd Buscemiego pasuje mi idealnie. No i wreszcie dostał dużą rolę, na którą zasługiwał.

    Alec Baldwin, prawdziwy Enoch Thompson, Steve Buscemi jako Nucky Thompson (kliknij, aby powiększyć)

    Al Capone pojawiał się na ekranach kin i telewizorów wielokrotnie. Wcielił się w niego między innymi Robert De Niro. W „Zakazanym imperium” najsłynniejszy gangster świata nie jest jeszcze tak znany - zaczyna jako szeregowy żołnierz mafii i pnie się po szczeblach kariery, aż zostaje zastępcą Johna Torrio. W Capone wciela się Stephen Graham, który wydaje się pasować do roli idealnie. Od sposobu poruszania się, zachowania, specyficznych tików aż po genialny akcent – wszystko to robi piekielne wrażenie i sprawia, że widząc Stephena Grahama myślę – Al Capone.

    Robert De Niro jako Al Capone, prawdziwy Al Capone, Stephen Graham jako Al Capone (kliknij, aby powiększyć)

    Nie wiem, czy istniał, ani jak wyglądał prawdziwy Nelson van Alden, ale wiem, że aktor, który się w niego wcielił – Michael Shannon – dobrany został rewelacyjnie. W pierwszym sezonie gdy tylko pojawiał się na ekranie, czułem się nieswojo, jakby ktoś z tyłu mi się przyglądał, jakbym miał do czynienia z człowiekiem chorym psychicznie, fanatykiem. Później zrobiło mi się go szkoda i stał się trochę niewyraźny, aż do genialnej przemiany (o której poniżej) w czwartym sezonie. 

    Michael Stuhlbarg podobno tak dobrze poznał postać Arnolda Rothsteina, że twórcy zaufali mu w stu procentach i pozwolili mu grać tak, jak chce – zgodzili się na jego interpretację, ponieważ aktor o gangsterze wiedział więcej, niż scenarzyści. Zresztą – nie jest możliwe wskazanie aktora, czy aktorki, który do swej roli nie pasuje. Wydaje się, jakby wszyscy urodzili się jeszcze w XIX wieku i do lat dwudziestych i czasów prohibicji byli wręcz stworzeni. Czy to Nelson van Alden, czy Chalky White, czy Richard Harrow, czy Jimmy Darmody, Gyp Rosetti, czy wreszcie Gillian Darmody, a nawet Margaret Schroeder – już za casting należą się owacje na stojąco. 

    Prawdziwy Arnold Rothstein i Michael Stuhlbarg jako Arnold Rothstein.

    Bohaterowie i ich przemiany

    To, jak genialnie napisane są postacie wręcz wymusza w widzach długie brawa i zdjęcie czapek z głów. Doskonałość mamy tu właściwie na każdym kroku – wyróżnić trzeba dosłownie wszystkich. Nucky Thompson, jak napisałem wyżej – jest śliskim typem i zaczyna od pozycji wpływowego polityka, ale i biznesmena. Ma swoją podwójną moralność, jest doskonałym dyplomatą, potrafiącym rozmawiać z ludźmi, ale i bezwzględnym gangsterem, który dąży po trupach do celów. Gdy jest „na świeczniku” udaje szczęśliwą parę z Margaret, ale gdy oczy ludzi nie są na niego skierowane, romansuje na całego z coraz to innymi, z coraz to piękniejszymi kobietami. Gdy jego kariera polityczna się kończy, on sam również się zmienia – zmienia się jego postępowanie, jego metody, jego znajomości i zaufanie, którym obdarza nielicznych (a może nikogo?). Gdy wreszcie w czwartym sezonie wydaje nam się postacią bezpłciową, która tylko straszy słowami, wtedy właśnie pokazuje naturę prawdziwego bezwzględnego gangstera, który ma jaja i nie boi się byle kogo. 

    To na pierwszym planie. Co poza tym? Doskonale rozpisana postać Gypa Rosettiego, która pojawia się tylko w trzecim sezonie, ale jest głównym przeciwnikiem Enocha Thompsona i stanowi zagrożenie dla całej siatki mafijnej Stanów Zjednoczonych. Pedant i szaleniec. Bezwzględny morderca i czarujący facet. Tego typu skrajności łączy w sobie Gyp Rosetti – zdecydowanie jeden z moich ulubionych bohaterów „Zakazanego imperium”. Nie zniesie pyłku kurzu na swojej marynarce i jednocześnie z zimną krwią zabije każdego, kto wejdzie mu w drogę. To postać wprowadzająca humoru, ale i szaleństwa do serialu, odegrana perfekcyjnie. A poniższa scena stanowi jedną z moich ulubionych spośród wszystkich odcinków serialu.


    Najsmutniejszą i jedną z absolutnie najlepszych postaci spośród wszystkich seriali świata jest Richard Harrow – weteran wojenny, raniony odłamkiem w twarz, noszący maskę, która zakrywa brzydotę. Wierny przyjaciel Jimmy’ego, po jego śmierci opiekuje się jego synem, wreszcie – staje się samotnym mścicielem, powraca do rodziny i próbuje odbudować relacje z siostrą, jednocześnie wiążąc się z Julią Sagorsky. Jest zamknięty w sobie, jakby osłaniał się skorupą przed światem zewnętrznym i jednocześnie chronił świat zewnętrzny przed sobą. Jest genialny i żałuję, że na ekranie pojawia się tak rzadko. Skłonny jestem napisać do HBO petycję, aby w kolejnym sezonie dali Richardowi dużo więcej minut. Poniżej – jedna z najpiękniejszych i najsmutniejszych scen serialu. 


    Wspomniałem wyżej o Nelsonie van Alden. To bohater, który wyewoluował chyba najbardziej. Z agenta prohibicji, który w oczach miał coś niepokojącego i jak z rękawa przywoływał kolejne cytaty z Biblii, a wreszcie utopił swojego współpracownika w zwykłego szarego obywatela, który próbuje związać koniec z końcem na uboczu mafijnych rozgrywek, aż po człowieka Capone, który zrywa ze swoim wizerunkiem George’a Muellera - cichej i nieprzeszkadzającej nikomu ciamajdy. Dzięki najnowszym odcinkom stał się jednym z moich faworytów w całym serialu. Na dalszych planach również mieliśmy ciekawe postacie - jak choćby uwielbiany przez większość Eddie Kessler. (uwaga na poniższą scenę - spojler z 4x10!)


    Napięcie i zaskoczenie

    Twórcy naprawdę potrafią budować napięcie – doskonale rozpisywać je w scenariuszach i następnie ukazywać na ekranie. Za przykład niech posłuży choćby scena, w której dr Narcisse przychodzi na górę klubu Onyx i zaczyna rozmowę z córką Chalky’ego White, już po wybuchu ich wielkiego konfliktu. Wgapiałem się w ekran i czekałem, co jej zrobi, bo byłem pewien, że coś się tu stanie. Poziom emocji i napięcia utrzymywał się naprawdę wysoko, a okazało się, że Narcisse nie zrobił absolutnie nic, mało tego – scena ta nie miała większego znaczenia w szerszej perspektywie konfliktu. 

    Przez pierwsze dwa sezony myślałem, że Jimmy Darmody, wraz z Nuckym Thompsonem to główna postać serialu. Obserwowałem sobie jego poczynania, to jak rósł w siłę, jak się od Enocha uniezależniał, chciał prowadzić własny biznes, jak był skuteczny i kreatywny. Aż tu nagle dostał kulę w łeb, a ja się zdumiałem, no bo jak to? Główna postać? Od tego czasu drżę o swoich ulubieńców, bo wiem, że lada moment, w każdym kolejnym odcinku, jeden z bohaterów może zginąć.

    Tak szybkiej i nagłej śmierci Owena Sleatera też się nie spodziewałem.


    Minusem jest fakt, że w serialu ładne kobiety giną, a Margaret Schroeder nadal żyje.

    Serial się zmienia – dostrzeże to każdy, kto jest z nim od pierwszego sezonu. Czwarty sezon był zdecydowanie najbardziej wyciszony ze wszystkich. Taki długi oddech po szaleństwach Rosettiego. Bohaterowie głównie ze sobą rozmawiają, nie mamy już takiego skupienia się na polityce. Wydaje się, że poznajemy funkcjonowanie mafii od tej – pozornie – najnudniejszej strony – organizacji i dystrybucji. A jednak twórcy potrafią przyciągnąć naszą uwagę i jej nie puścić. (choć dwa odcinki w tym sezonie były porażająco nudne). Nie poznajemy już bohaterów, bo tych znamy już z poprzednich odcinków, więc ma się wrażenie, że postacie są coraz słabiej rozwijane. Narcisse nie jest tak ciekawym przeciwnikiem Thompsona, jak poprzedni, ale pojawił się za to wciągający wątek Eli Thompsona i policji. Choć czwarty sezon najlepszym nie był, to nadal "Zakazane imperium" uwielbiam. Za scenę otwarcia szampana minutę po wprowadzeniu prohibicji, za genialnie rozpisane postacie, za aktorów, za klimat. Bo to jeden z najlepszych seriali na świecie.


    zdjęcia: http://www.grantland.com , http://www.bernardcheong.com , http://www.viewlinerltd.blogspot.com , http://www.hbo.com , http://www.www campustimes.org , http://www.pressofatlanticcity.com , http://www.hbowatch.com , http://www.askmen.com , http://www.moviereviewbylindsey.blogspot.com , http://www.en.wikipedia.org , http://www.styleincinema.com , http://www.toughjews.blogspot.com , http://www.solveisraelsproblems.com , http://www.highsnobiety.com

    3 komentarze :

    1. Amerykanie są wciąż zakochani w czasach prohibicji, i każdy film/serial traktujący o tym okresie to pewniak. Tym bardziej zrealizowany z takim rozmachem. We mnie jednak twórcy nie znajdą targetu. Poza paroma wyjątkami, nie przepadam za tymi latami. Stylistyką, ulicami itp. No ... tak po prostu :) Tym niemniej, obejrzałem parę odcinków, i zgadzam się obiektywnie że serial jest dobry. Tylko po prostu nie dla mnie. Jeszcze jedno :) To prawda Shannon dobrany do roli rewelacyjnie. Pozdrawiam

      OdpowiedzUsuń
    2. genialny wpis i serial zgadzam się z każdym słowem tutaj ;)

      OdpowiedzUsuń
    3. Anonimowy1/9/14 15:50

      Dodałbym jeszcze świetny montaż. Dla mnie ten serial jest tak perfekcyjnie zrealizowany, że aż mnie to przeraża. Niektóre odcinki oglądałem po 2-3 razy, żeby się doskonałością nacieszyć.

      OdpowiedzUsuń