Oto jest dzień, w którym nadszedł pierwszy odcinek czwartego sezonu „Gry o tron”! Odcinek całkiem udany, choć moje oczekiwania były dużo większe. Pewnie wyniknęły z tego, że zwiastuny oglądałem po kilka razy i obsesyjnie myślałem o tym, co czeka nas w tym sezonie. Nadal nie czytałem książek, więc znów będziecie mogli podśmiewać się z moich teorii i interpretacji tego, co zobaczyłem w serialu.
PS – złapałem oczywiście kilka spojlerów. Nie chcę znać kolejnych, więc jeśli czytaliście książkę – powstrzymajcie się przed ujawnianiem swojej wiedzy.
Zaczynamy!
Kilka ujęć na potężny miecz Neda Starka – Lód, który ściął niejedną głowę, łącznie z głową swego właściciela. Zaraz potem inna głowa, głowa rodu Lannisterów, Tywin z satysfakcją zwycięzcy patrzący na to jak stal Lodu się topi tak jak stopili się Starkowie. Zniszczenie miecza metaforą zniszczenia konkurencyjnego rodu. Lew pożarł Wilka.
Zaraz potem stary Lew pożera swoje dziecko. Jaime, który przez cały trzeci sezon przeżywał tylko i wyłącznie upokorzenia, doznaje kolejnego od swojego ojca, który chce wydalić go z Królewskiej Gwardii i osadzić w Casterly Rock. Jaime na pewno się nie podda i okaże się doskonałym leworęcznym szermierzem. A Tywin? Cóż, dla tak dumnego człowieka strasznym musi być posiadanie syna karła, syna kaleki i wrednej córki.
Jest i Tyrion ze swoim jak zawsze zabawnym kompanem, Bronnem. Doskonałe umiejętności dyplomatyczne karła musiały jednak zejść na dalszy plan, a niespodziewanie ujawniły się różnice kulturowe między kulturalnymi Lannisterami i nieco dzikimi Dornijczykami. Biedny Tyrion nie ma teraz łatwego życia, z Sansą u boku i rzucającą fochami Shae. A ze zwiastuna wiemy przecież, że łatwiej mu nie będzie.
I już po chwili widzimy drapieżną naturę Oberyna Martella, najpierw wybierającego sobie kobietę i mężczyznę do łóżka, a potem wybierającego śmierć dla jednego z klientów burdelu Littlefingera. Po rozmowie Tyriona z Oberynem, dowiadujemy się, że Martell będzie stanowił zagrożenie dla wszystkich Lannisterów w mieście. A wszystko (ponownie!) za sprawą Tywina. Wszyscy wiemy, że zemsta to danie, które najlepiej smakuje na zimno. Nie tylko Lannisterowie płacą swoje długi. Świetna rozmowa, od początku idealnie wprowadzająca nową postać. Brawo!
Khaleesi jest zła, że nie potrafi ogarnąć swoich smoków. Wymkną się spod kontroli i będą stanowić zagrożenie nawet dla swojej pani? Daenerys musi spotkać w końcu coś, co przemieni jej życie doskonałej królowej smoków w koszmar. Nie wszystko może się doskonale układać. Więc? Smoki czy Meereen? Na plus – zmienili aktora wcielającego się w rolę Daario Naharisa. Teraz przynajmniej nie zdążył mnie zirytować.
Sansa robi to, co potrafi najlepiej – smutne miny. Przeżywała śmierć ojca, ślub z Tyrionem, teraz zalewa się łzami z powodu wyrżnięcia reszty rodziny – Robba i Catelyn. Spotkała też Dontosa – niegdyś ser Dontosa, teraz błazna Dontosa, który zapewne jej się przysłuży. (swoją drogą – zacząłem czytać „Starcie Królów” i to wydarzenie było już tam, serial trochę się spóźnił)
Wygląda na to, że siostrzano-braterski romans nie będzie kontynuowany. Cersei jakby wzięła przykład z dziewczyny, którą chciała wytropić – Shae i również postanowiła obrazić się na Jaimego za to, że nie ma ręki, został porwany i długo nie wracał. Tak, jakby miał możliwość wzięcia taksówki do Królewskiej Przystani. Śmieszne.
Ujawniają się różnice i konflikty wśród plemion Dzikich. Jakoś sobie radzą, ale ci nowi… nieciekawe typy.
Jon Snow za to pokazał wreszcie trochę jaj, występując przed swoistym sądem w Nocnej Straży. Starcie Dzikich ze Strażą zbliża się nieubłaganie. Mam nadzieję, że twórcy nie będą kazali nam długo czekać na rozpoczęcie akcji. A może włączą się do niej Inni?
Odcinek skradli jednak bezapelacyjnie Arya z Ogarem. Uwielbiam oboje i zawsze nie mogę się doczekać, kiedy ich zobaczę. A jeśli na dodatek występują w takiej akcji jak dziś – palce lizać! Ogar pokazał się ze swojej najlepszej strony – wojownika, doskonale władającego zarówno mieczem jak i słowami, a Arya… cóż, Arya wreszcie zaczęła robić to, co przewidywałem – zabijać ludzi i bezlitośnie się mścić. Cudownie!
Sam odcinek miał dość wolne tempo, podobnie jak we wcześniejszych sezonach, ten pierwszy stanowił powolne wprowadzenie do tego, co zobaczymy już niedługo. A czeka nas przecież ślub Joffrey’a z Margery.
zdjęcia: http://www.hypable.com , http://www.whatculture.com
Arya powiela schemat Ciri z "Wiedźmina" - niewinna dziewczynka, która, w wyniku "komplikacji" - odnajduje radość w zemście, zabijaniu. (sorry, ale jestem na bieżąco z pięcioksięgiem Sapkowskiego i nie mogę się powstrzymać przed szukaniem analogii - fucking hipster Sapkowski)
OdpowiedzUsuńmasz rację.
Usuń