• Kultura, głupcze!

    Oscary 2014



    W zeszłym roku miałem całkiem niezłą skuteczność, jeśli chodzi o przewidywania oscarowe. W tym roku myślałem, że nie zdążę obejrzeć wszystkich filmów, które nominowane są w tej najważniejszej kategorii. A jednak się udało, zapraszam więc na krótkie podsumowanie – komu sam dałbym Oscara, a komu (w mojej opinii) przyzna go Amerykańska Akademia Filmowa.



    Najlepszy film

    W gronie dziewięciu nominowanych jest tu kilka naprawdę mocnych pozycji. Dla mnie, zdecydowanie najlepszą spośród nich jest „Nebraska” (9), która jednak nie ma szans na statuetkę (to film kompletnie nieoscarowy). Równie wysoko oceniłem „Kapitana Phillipsa” (9) (choć podobał mi się mniej i zapewne jego wysoka ocena spowodowana jest popisem Toma Hanksa w ostatnich pięciu minutach). Świetna była „Grawitacja” (8) doskonale ukazująca wielkość kosmosu – to był wreszcie film, w którym pokazano, co można wyczarować na ekranie za pomocą nowoczesnej technologii. Silne emocje wzbudziła we mnie „Ona” (8).

    Wydaje się jednak, że wyścig o złotego rycerza rozegra się pomiędzy „Witaj w klubie” (7), a „Zniewolonym” (8), który kilka nagród już zebrał. Raczej nie zostanie doceniony „Wilk z Wall Street” (7), bo to film zbyt rozrywkowy, jak na członków Amerykańskiej Akademii Filmowej, w której średnia wieku to 62 lata.

    Kurtularny Oscar dla: Nebraska
    Prawdziwy Oscar dla: Witaj w klubie


    Najlepszy aktor pierwszoplanowy

    Szkoda mi Leonardo DiCaprio, który znów obejdzie się smakiem. Mało brakuje, a zacznie bojkotować granie w filmach, jeśli wciąż będzie tak niedoceniany. Co zrobił Matthew McConaughey, żeby dostać Oscara? Wszystko. Drastyczny spadek wagi? Tak. Zbrzydł? Tak. Zagrał człowieka, który zmienia się pod wpływem choroby? Tak. Był przez lata niedoceniany i nagle wystrzelił z kosmicznym talentem? Tak. Dostanie statuetkę.

    Najlepszy aktor drugplanowy

    Nikt nie ma szans z Jaredem Leto, co jest głównie zasługą dobrze napisanej roli, popłynięciu przez aktora i nie zaciąganiu hamulca.

    Najlepsza aktorka pierwszoplanowa

    Tu jest problem, bo nie widziałem ani „Blue Jasmine” ani „Sierpień w hrabstwie Osage”. W „kuluarach” mówi się, że to właśnie między Cate Blanchett a Meryl Streep (rekordzistka wszechczasów) rozegra się batalia o statuetkę. Cieszy nominacja dla Judi Dench za „Tajemnicę Filomeny”, Amy Adams nic wielkiego w „American Hustle” nie pokazała, a Sandra Bullock w „Grawitacji”... od początku nie widziałem w tej roli nic wyjątkowego.

    Najlepsza aktorka drugoplanowa

    Podobny problem, jak wyżej. Nie mogę ocenić Julii Roberts za „Sierpień w hrabstwie Osage”, ani Sally Hawkins za „Blue Jasmine”. Nie wierzę, że Jennifer Lawrence zostanie uhonorowana drugi rok z rzędu, a Akademia nie doceni pewnie debiutantki, Lupity Nyong’o. Miło byłoby, gdyby June Squibb dostała Oscara, ale i to pewnie nie nastąpi. 


    Najlepszy reżyser

    Alfonso Cuaron zrobił świetną robotę przy „Grawitacji”. Martin Scorsese w zaawansowanym wieku (71 lat) nakręcił film zupełnie zmieniając swój styl i montując go jak teledysk. Przeczuwam jednak, że nagrodę dostanie Steve McQueen, bo Akademia ma okazję pierwszy raz w historii nagrodzić czarnoskórego reżysera najważniejszą (?) statuetką w świecie filmu, a „Zniewolony” opowiada przecież historię tak ważną dla Amerykanów.

    Za najlepszy scenariusz oryginalny wyróżniony może zostać Spike Jonze („Ona”), za adaptowany John Ridley („Zniewolony”). Mówi się, że w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny nikt nie może zagrozić „Wielkiemu pięknu” Paolo Sorrentino, a mnie cieszy obecność doskonałego „Polowania”. Pozostałe kategorie zawsze traktowałem z większym dystansem, tak więc nie obchodzi mnie, kto dostanie nagrodę za „najlepszą charakteryzację i fryzury”.

    Czy moje typy są trafne? Mam dużo mniejsze poczucie pewności, niż miałem rok temu. Miło byłoby, gdyby Akademię stać było na kilka odważnych decyzji i niespodzianek. Ale o tym mówi się co roku i co roku kończy się na „miło by było”.

    zdjęcia: http://www.flavorwire.wordpress.com , http://www.ifearbrooklyn.com , http://www.ashvegas.com

    9 komentarze :

    1. We wszystkim zgadzam sie z Tobą 100% aczkolwiek oglądałam "Sierpień" i muszę przyznać,że film mi się podobał,zarówno Streep jak i Roberts wykazały się prostotą a zarazem w jakiś sposób były ciekawe jak na bohaterki aczkolwiek wątpię w Oscara Streep bo tak jak DiCaprio na swoim koncie miała już wiele innych lepszych ról-tylko,że ona Oscara już ma :D

      OdpowiedzUsuń
    2. Trzymam kciuki za American Hustle , i jakakolwiek statuetka dla kogoś z czwórki Bale(w tym roku stawiam go wyżej od DiCprio, genialna rola!) -Adams(wreszcie się przekonałam do tej aktorki,;p)-Cooper-Lawrence<zasłóżyła, i gadki o tym czy powinna dostać Oscara 2 raz z rzędu jest bez sensu.) ,a będę mega szczęśliwa. Własnie od tego wszechobecnego gadania , że Jenn nie może wygrać drugi raz z rzędu, może własnie zgarnąć nagrodę. Ma świetny PR, już w zeszłym roku tego dowiedli, bo wygrana z Chastain była lekką niespodzianką.
      Poza tym oglądając większość nominowanych filmów, muszę powiedzieć ,że żaden nie wywołał na mnie takiego wrażenia jak Dallas Buyers Club ,i trzymam kciuki, tak za Matta, sam film i przed wszystkim Jareda, bo kurcze pokazał więcej emocji niż cały Zniewolony razem wzięty.

      OdpowiedzUsuń
    3. Anonimowy2/3/14 12:03

      Aktorka pierwszoplanowa obstawiam Meryl Streep, choć "Blue Jasmine" nie widziałam. Co do drugoplanowej Julii Roberts, była niezła, ale nie mam w sumie porównania.

      OdpowiedzUsuń
    4. Zgadzam się raczej z Twoimi przewidywaniami. Również nie wierzę, że Jennifer wygra drugi raz z rzędu. Oscar należy się zdecydowanie Julii Roberts.

      OdpowiedzUsuń
    5. Anonimowy2/3/14 14:13

      W jakiej niby dziedzinie Streep jest rekordzistką wszechczasów? Chyba zapomniałeś o Katharine Hepburn - 4 Oscary i ingrid Bergman - 3 tyle samo co Streep.

      OdpowiedzUsuń
    6. Cała dyskusja nad tym, kto i za co dostanie powinna zacząć się od poniższego zdania:

      "Tegoroczna gala Oscarów jest jedną z najsłabszych od wielu, wielu lat."

      Większość filmów jest po prostu bardzo słaba i niektóre nominacje są moim zdaniem bardzo na siłę.

      Jak American Hustle dostanie choćby jednego Oscara, to tracę szacunek dla całej instytucji Oscarów.
      Przypominam, że "Grawitacja", to film bez fabuły.

      OdpowiedzUsuń