• Kultura, głupcze!

    Superbohater kontra chłopczyk


    Patrzę sobie na wakacyjne premiery filmów i jestem niemal pewien, że nie ma nikogo, kto mógłby zagrozić nowemu Batmanowi w zgarnięciu tytułu najbardziej kasowego filmu w wakacje. Niby „Niesamowity Spider-Man” kosi teraz niezłą kasę, ale umówmy się – Spider-Man przy Batmanie jest jak Fiat 125p przy dobrym Mercedesie.

    No bo spójrzmy – Peter Parker to chłopczyk, który pstryka sobie różne foteczki (zapewne na facebooku znaleźlibyśmy jego seksowne zdjęcia w lustrze), jest zapatrzonym w naukę chłopaczkiem, który nie ma zbyt wielu przyjaciół. Na dodatek, nieudacznik, nie czuje, jak po ręce chodzi mu atomowy pająk i go gryzie. Pewnie gdyby go zobaczył, zacząłby uciekać w popłochu, krzycząc jak panienka. Taka trochę Sierotka Marysia.



    Bruce Wayne? Bruce Wayne to milioner, świetnie sytuowany, ubierający się w najdroższe garnitury, jeżdżący Batmobilem najlepszymi samochodami. Ma sympatycznego lokaja, który jest spokojniejszy niż Tadeusz Mazowiecki, mądrzejszy niż Władysław Bartoszewski i bardziej lojalny niż Adam Hoffman względem Jarosława Kaczyńskiego. Jest znany, szanowany i podziwiany. Kobiety za nim szaleją, mężczyźni mu zazdroszczą. Taki trochę kozak.


    Spider-Man niby ma te swoje umiejętności, wypuszcza sobie z ręki tę oślizgłą sieć i daleko skacze. Jakieś dodatkowe atrybuty? Hmm... chyba tylko koszmarny, lateksowy strój, który byłby najgorszym wdziankiem, jakie można sobie wyobrazić, gdyby nie kolega po fachu – Superman. Poza tym – wykorzystywanie umiejętności idzie mu jak... Ostatecznie ratują go świeżo wyprane gacie. Słabo jak na superbohatera.


    A Batman? Batman świetnie walczy, ma zbroję, która praktycznie wszędzie ma poukrywaną broń (kolejny plus – musi to być niewygodne, a jakoś nie narzeka!) Poza tym Batmobil – kto nie chciałby się nim przejechać? Strój lepszy, bardziej mroczny w bardziej męskich kolorach, do tego intrygująca peleryna. Też potrafi wystrzelić linę, błyskawicznie się po niej wciągnąć, daleko skakać. Full servis.


    Pamiętacie, jak twardo Batman potrafił rozmawiać z Jokerem? Nie? To przypomnijcie sobie.


    Spiderman, stojąc (lub siedząc) oko w oko z Jokerem zapewne posikałby się ze strachu.


    Poza tym przy całym zawikłaniu historia Batmana jest dużo bardziej mroczna, dojrzała. Przy Nolanowskim Batmanie historyjki ze Spider-Manem wyglądają jak wzięte z gimnazjum. Podobnie jak ich bohater, Piotruś przy poważnym mężczyźnie, noszącym dumne imię Bruce.

    PS sprawę co najmniej podejrzanego Robina i jego stosunku (tak, „stosunku” to odpowiednie słowo) do Batmana świadomie pomijam!

    10 komentarze :

    1. Anonimowy12/7/12 19:14

      tak czytam i czytam i to jest bardzo obiektywne. tylko Batman i Batman. jak nic fan serii o batmanie. Filmy o Spider-Manie nie są idealne i napawde wiele im brakuje. ale jak można takie bzdury pisać.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. o lol, brawo. Rzeczywiście trudno zauważyć, że to jest obiektywne tak jak "Stadiony nienawiści" BBC albo twierdzenie "cola jest lepsza od pepsi".

        Usuń
    2. Cóż, jedynych pociągają różowe gatki i supermoce, ja jednak stoję po stronie tych drugich, lubiącym Mrocznych Rycerzy. Chyba też kwestia pewnej dojrzałości pod względem wymagań stawianych produkcjom filmowym. Będąc małym brzdącem uwielbiałem Spidermana. To było coś! Marzenie! Mieć możliwość skakania po murach, dachach, przemieszczania się między budynkami dzięki pajęczynom! Nie zwracało się uwagi na mierność filmu, ważny był bohater, jego umiejętności. I jak to bywa, człek dorasta i wyrasta z zamierzchłych mrzonek o "wielkości". Im jest się starszym, tym dokładniej widzi się brutalność świata. I tu pojawia się Mroczny Rycerz z Gotham - oczywiście bardziej ten "nolanowski" niż komiksowy (chociaż tego też bardzo lubię, bardziej od Spajderka). Bruce uczy się sztuk walk, ćwiczy, trenuje, pompuje, kupuje, ulepsza. To jest to. Nie ma laserów w oczach, nie jest kuloodporny, może zginąć od noża pchniętego w żebra czy zbłąkanej kuli wystrzelonej przez jakiegoś zbira. I mroczność! Klimat, który stworzył komiks i który został udoskonalony przez Nolana jest powalający. Być może "Batman Początek" był słaby, bo był, nie ma tu o czym mówić, "przeciętny średniak", ale Dark Knight - film niesamowity, sam Joker i jego zgoła odmienna osobowość (komiksowa jest taka sobie, nie ma tego czegoś, ot kolejny złoczyńca, który chce rozwalić Gotham), żądza zniszczenia i wiecznej walki z Batmanem. To jest to. Nich to będzie nieobiektywne (jak jakakolwiek recenzja, opinia itp. może być obiektywna? To musiałoby być coś na zasadzie "możesz mieć inne zdanie, byleby było ono zgodne ze zdaniem partii"), ale uwielbiam tego skrzydlatego czarnucha a Spidermana to może kiedyś z dziećmi obejrzę, jeśli się ich dorobię. :D

      OdpowiedzUsuń
    3. Anonimowy15/7/12 02:00

      Właśnie Joker był nie taki jakbym chciał.... to był czubek z tikami a nie z chorym poczuciem humoru :)
      Co do tych zarzutów wobec komiksów itp.. w komiksach wszystko się z czasem rozmienia na drobne (właśnie np. Jokera, który jest do tego popularny bardzo) bo jest tego już tysiące zeszytów... :)

      Spider to zupełnie inna sprawa.....on też ma masę ciekawych i poważnych historii...ale włodarze Marvela chyba nigdy mu nie pozwolą dorosnąć.... Nawet jeśli Parker robi to fizycznie to mentalnie ciągle nie, co widać po działaniach Marvela. Mieliśmy poważniejszy run JMSa a potem One More Day ...i paf! Brand New Day itp. O ile BND jest spoko itp. to pozostaje ten niesmak, że cofnęli tę postać w rozwoju, że znowu historie są dość lekkie, że May żyje, że Parker dalej u niej mieszka, że wymazali aż tyle z runu Straczynskiego.... itp :)

      OdpowiedzUsuń
    4. "Batman - Początek" słaby? Dla mnie na równi z "Mrocznym rycerzem"! To po prostu inny akcent został położony w obu produkcjach i obie bardzo mi się podobają.
      Ostatnio obejrzałem też filmy Burtona i przyznam, że "Powrót Batmana" (z Pingwinem) podobał mi się bardziej od "Batmana" (z Jokerem)

      A za Spidermanem nie przepadam, ale nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że to jest super zły film - każdy ma swoje preferencje i jeśli czerpie przyjemność ze Spidermana, to nie ma sprawy. Specjalnie napisałem to tak nieobiektywnie, żeby można było się pośmiać.

      OdpowiedzUsuń
    5. Anonimowy21/7/12 16:03

      A ja tam lubię ich obu :) Bruce może i ma swoje miliony i status społeczny, ale w intelektualnym pojedynku prawdopodobnie wygrałby Parker ;) Jeśli chodzi o same filmy Nolana, średnio mnie one kręcą. Nieraz poboczne postacie przyćmiewają Batmana swoim charakterem - w Mrocznym Rycerzu to Joker zniewala, a w najnowszej produkcji Catwoman i Bane. Christian Bale z jego głosem umierającego starca nie umywa się do słynnego Michaela Keatona i jego "I'm Batman". Aż po wyjściu z kina musiałam obejrzeć starego dobrego Burtonowskiego Batmana, żeby przypomnieć sobie stare dobre czasy kiedy po niebie latał prawdziwy nietoperz (a nie statek kosmiczny), a Gotham wyglądało naprawdę mrocznie, nie jak Los Angeles w pochmurny dzień.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Anonimowy25/7/12 10:03

        To dziwne ze Gotham przypomina ci LA bo trylogia byla krecona w Chicago... wiec jakim cudem?

        Usuń
    6. Anonimowy26/7/12 18:46

      Batman jest najlepszy, za gnojka oglądałem mnóstwo bajek z batmanem,supermenem, spider-manem itp. i żaden z wymienionych bohaterów nie mógł złapać ani pokonać batmana sam super man powiedział ze to tak jak by łapać cień batman zawsze był lepszy od swoich komiksowych przyjaciół :-)

      OdpowiedzUsuń
    7. Ja uwielbiam Batmana (a zwłaszcza "Mrocznego Rycerza". Szczerze powiedziawszy całą trylogię Christophera cenię sobie od batmanowskich produkcji Burtona, choć te również były dobre. Być może szalę na korzyść Nolana przeważyła boska kreacja Jokera w "Mrocznym Rycerzu". Rewelacyjne interpretacja Heatha Ledgera wbiła mnie w fotel i nawet po seansie nie mogłam oderwać wzroku od ekranu. Choć wiadomo, że Jack Nicholson jest rewelacyjnym aktorem, to akurat jego Joker aż tak bardzo mnie nie urzekł i nie wstrząsnął mną. Tak, wiem, nie powinno się ich porównywać, bo pochodzą z dwóch różnych filmów, etc. etc, ale...). Bruce Jest dla mnie po prostu mądrzejszy, silniejszy, sprawniejszy, bardziej poważny. I faktycznie jego historie, opowiadania, a nawet filmy (pomijając kretyńskie produkcje Schumachera), komiksy, czy choćby kreskówki (Batman the animated series!) uważam za lepsze pod każdym względem. Ani Superman ani Spiderman ani żaden inny superbohater (może z wyjątkiem Iron Mana, choć on pochodzi z innego uniwersum) nie dorówna moim skromnym zdaniem Nietoperzowi :)

      OdpowiedzUsuń