• Kultura, głupcze!

    Fismoll: Oto widzisz, znów idzie jesień


    Fismoll - At Glade
    RECENZJA

    Jesień nadeszła z przytupem. Teraz co prawda trochę odpuściła, ale jedno wiemy na pewno – ciepło w tym roku już nie będzie. Zawsze o tej porze roku słuchalność wszelkich melancholijnych i smutnych brzmień wzrasta, dlatego zapewne płyta Fismolla, At Glade, wydana w czerwcu, właśnie teraz dodatkowo zyska na popularności.




    At Glade to album zawierający dziesięć utworów – wszystko w tonacji mollowej - smutnej i bardzo melancholijnej. To rozgrywające się na minimalistycznych dźwiękach - gitarze, smyczkach, nieśmiałym pianinie - kompozycje, wzbogacone onirycznym, delikatnym wokalem, zahaczające trochę o folk.

    Zaczyna się naprawdę dobrze – powoli, ale w ramach czterominutowego utworu mamy ciekawe rozwinięcie od brzdąkania na gitarze po niemal post rockowe dźwięki, przywodzące na myśl kompozycje Sigur Rós – z gęstą perkusją i sekcją smyczkową nie oszczędzającą strun. Dopiero w drugim utworze słyszymy natomiast wokal Fismolla (Arkadiusza Glenska), kojarzący się z Antonym (Antony and the Johnsons). Wszystko to w stylu i aranżacjach, które znamy choćby z płyt Damiena Rice czy Bon Ivera.

    Zaraz zaraz – czy w takim razie podobieństwa, które nasuwają się same, to zarzut? Absolutnie nie! At Glade jest naprawdę dojrzałą płytą, której stylistykę można umieścić właśnie gdzieś pomiędzy Bon Iverem, Damienem Rice, Antonym, czy Sigur Rós. To album wykonany starannie, profesjonalnie i na poziomie, którego nie powstydziłyby się zespoły skandynawskie, słynące z nagrywania tego typu melancholijnych dźwięków. 

    Każdy zapewne będzie miał swój ulubiony utwór z tej płyty. Szczególną popularnością cieszy się singiel Let’s play birds, mnie zaś do gustu bardzo przypadł Time of Glimmers. Niezależnie od tego, który utwór będzie podobał wam się najbardziej, jedno trzeba przyznać – płyta trzyma wysoki poziom od początku do samego końca. 

    Fismoll stworzył kompozycje, które idealnie współgrają z zachmurzonym niebem. Nabierają dodatkowej wartości, gdy spacerujemy po pożółkniętych liściach. Podobają się szczególnie wtedy, gdy musimy szczelniej otulić się płaszczem, by uniknąć jesiennego zimna. 




    zdjęcie: http://www.jazzsoul.com

    1 komentarze :

    1. Piękny album. Początkowo nie mogłam uwierzyć że 19latek może nagrywać tak wrażliwą muzykę.

      OdpowiedzUsuń