• Kultura, głupcze!

    Gra o tron: 4x8: Żmija kontra Góra




    Nienawidzę „Gry o tron”. Jeszcze bardziej nienawidzę ludzi, którzy pomimo próśb o niespojlerowanie, robią to z największą ochotą, myśląc chyba, że jestem gorszy od nich, bo nie czytałem książek. Za to, co robią powinno ich czekać co najmniej działanie, w którym specjalizują się Boltonowie – powolne obdzieranie ze skóry.
    (uwaga - klikniesz - przeczytasz moje refleksje o odcinku)
    (NIE SPOJLERUJ!)


    Zanim jednak przejdę do pojedynku Żmii i Góry, po kolei – Dzicy w końcu przechodzą do frontalnego ataku. Na razie z zabójczą skutecznością napadli na Mole’s Town, gdzie powyrzynali wszystkich z wyjątkiem ukochanej Sama Tarly, którą uratował fakt posiadania dziecka i to, że trafiła na nią Ygritte, a nie któryś z łysych dziwnogłowych. Mam nadzieję, że to zwiastuje tylko szybki atak na mur pod koniec sezonu. Straż jest bardzo osłabiona i zastanawiam się, w jaki sposób przeciwstawią się ogromnej armii. Co wymyśli Jon Snow, który w zasadzie przecież przejął nieformalne dowodzenie całą grupą.

    Ludzie Daenerys się kąpią i mamy iście disney’owski romans między Szarym Robakiem i Missandei. Oczywiście, jak to u Disney’a bywa miłość jest tu nieskalana nawet dotykiem, a jedynie nieśmiałymi spojrzeniami i krótką rozmową. Bardzo to wyszło słodko i fajnie, choć przecież to miłość skazana na niepowodzenie.

    Dużo ciekawsze rzeczy natomiast dzieją się później – gdy Barristan Selmy dostaje list, mówiący o ułaskawieniu przez Roberta Joraha. Jak pamiętamy, Jorah miał szpiegować Daenerys i to właśnie robił, po czym zaprzestał tego procederu, popadając w nieszczęśliwą, platoniczną miłość do Królowej Smoków. 


    I to właśnie Zrodzona z Burzy otrzymuje dziś nagrodę najbardziej wkurzającej i tępej postaci odcinka. Nie mogłem jej znieść i nie mogłem znieść tego, jak potraktowała Joraha, jednego z najbardziej lojalnych ludzi, który służył jej z całych sił. Owszem, szpiegował ją, informował Varysa o postępach Daenerys, ale zaprzestał tego, wiele razy uratował ją od śmierci i gdyby nie on, blondyna byłaby martwa już kilka razy, a jej śmieszna duma rozpłynęłaby się w sekundę. Biedny Jorah zostaje wygnany i mam nadzieję, że to nie oznacza ucięcia jego wątku (co Martin podobno lubi robić), ale wręcz przeciwnie – rozszerzenie go.

    Fetor posłusznie wykonuje rozkazy swojego pana – Ramsay’a Snowa i oddaje mu Fosę Callin. Łatwo, szybko i przewidywalnie. W dowód uznania lord Roose Bolton, władający całą północą (większą niż pozostałe sześć królestw razem wziętych) nadaje swoje nazwisko bękartowi – Ramsay’owi. 

    Trwa proces Littlefingera. Jego tłumaczenia to jedno, ale główną rolę odgrywa tu Sansa Stark, która całkiem ładnie zmanipulowała wszystkich, oczyszczając Baelisha z zarzutów. Ciekawie rozwija się ich współpraca, szczególnie, że Littlefinger nie może oderwać oczu od Starkówny, a ona zdaje się, że będzie to wykorzystywać do osiągania własnych celów. Oby. Oby w końcu wykazała się czymś więcej, niż urodą i pochodzeniem od Neda. A co Littlefinger zrobi Robinowi? Bo chyba nie jest to dziecko, które łatwo kontrolować. Pozbędzie się go? 


    Nagrodę „pechowców całego serialu” otrzymuje natomiast duet Arya-Ogar. Po wielu, wielu przygodach i miesiącach dotarli w końcu do Orlego Gniazda, gdzie Starkówna miała zostać sprzedana ciotce. Ciotce, która… zmarła. Zawód Ogara i śmiech Aryi – bezcenny. 

    I wreszcie – chwila intelektualnej potyczki i wysiłku dla mózgu przed jednym z najważniejszych wydarzeń w życiu Tyriona. Rozmowa z Jaimem jest interesująca i być może mądrzejsza, niż nam się wydaje, ale dajcie spokój – przecież wszyscy czekaliśmy tylko na to. Na pojedynek Góry ze Żmiją.

    Od czasu wyjścia Tyriona po ostatnie sekundy wszystko nakręcone jest tu genialnie, doskonale, najlepiej jak się dało. Z odpowiednim rozmachem, widowiskowo, godnie i zachwycająco. 

    Oberyn Martell. Pewny swego, lekko opancerzony walczący włócznią i potężny, wpakowany w zbroję Gregor Clegane, dzierżący ogromny, dwuręczny miecz. Oberyn zdobywający uznanie publiczności swoimi popisami przed walką, tancerz i doskonały, nieprzewidywalny wojownik kontra brutalna siła Góry. 

    Jak już wspomniałem walka przebiega genialnie i emocjonująco. Szkoda tylko, że wcześniej poznałem jej rozstrzygnięcie. Mimo wszystko pojawiła mi się szybko i śmiała myśl, że może twórcy serialu zadrwią sobie z książki i zmienią fabułę, wskazując innego zwycięzcę. To nierealne, ale wynikło chyba z mojej ogromnej sympatii dla Oberyna, który stał się moją ulubioną postacią w tym sezonie. 


    Czerwona Żmija bawi się z Górą, pokonuje go bez żadnych problemów, tańcząc i wywijając włócznią tak, jakby była jego integralną częścią. Jest doskonałym wojownikiem i bez problemu wygrywa fizyczną walkę. Niestety, zapomniał o powiedzeniu, które słyszeliśmy już w wielu filmach – o tym, że „zemsta to danie, które najlepiej smakuje na zimno”. Niestety, Oberyn się zagotował i zamiast dobić Górę, gdy ten leżał, chciał uzyskać od niego wyznanie. Chciał usłyszeć, że Gregor Clegane zabił jego siostrę. I na gorącej głowie się przejechał, dał zaskoczyć i zginął. Zginął głupio i na własne życzenie. Na dodatek, został też pognębiony. Usłyszał wyznanie od Góry, ale na sekundy przed swoją śmiercią. Mam tylko nadzieję, że po tym wydarzeniu poznamy więcej Martellów i będą tak interesujący, jak Oberyn.

    Tyrion skazany na śmierć. I tak nie zginie, coś musi się wydarzyć. Spróbujcie mi tylko napisać, co.

    (uwaga - w komentarzach mogą pojawić się spojlery - czytacie na własną odpowiedzialność!)


    zdjęcia: http://www.racheltsoumbakos.wordpress.com , http://www.whatculture.com , http://www.tvspoilernews.com , http://www.hollywoodreporter.com

    18 komentarze :

    1. Anonimowy2/6/14 14:29

      Mówisz, że Tyrion nie zginie, i coś musi się wydarzyć? A co myślałeś o Nedzie dopóki nie odcięto mu głowy? :D
      Bez spojlerowania- może zginie, może nie. Wszystko się może zdarzyć :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Hehehe, dobre :-D

        Usuń
      2. Anonimowy3/6/14 12:53

        Tyrion nie zginie ilekroć w wywiadach Martin mówił że jest to jego ulubiona postać on dotrwa do końca ( tu ma też głębszy sens że Tyrion jako karzeł mały człowieczek gardzony przez wszystkich rodzine cały świat potrafi przeżyć dosłownie wszystko gdy natomiast mężni ludzie, królowie itd giną co jakiś czas) tak samo Arya - to nie są spojlery tylko gdybanie :) chociaż przeczytałem wszystkie tomy to historia się nei zakończyła.

        Usuń
      3. Ulubioną postacią Martina jest Theon, aktualnie znany jako Fetor.
        Karzeł w książkach nie jest taki picuś glancuś, raz że brzydszy a dwa że nie taki praworządny. To serial go wybiela. Co nie znaczy że nie jest w powieści ciekawą postacią. Imho lepiej wygląda postać wielowarstwowa, niż Ned v2.

        Usuń
      4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

        Usuń
    2. Anonimowy2/6/14 14:58

      Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Kolejny zjeb bez własnego życia, muszący z uciechą 8-letniego grubasa bijącego mniejszych w szkole zepsuć komuś dzień. (czytałem książki jbc, nie chodzi tu o mnie)

        Usuń
      2. Anonimowy2/6/14 22:27

        Nie posraj się xD. Po prostu lekko irytuje mnie ten pseudo humanista xD.

        Usuń
    3. Anonimowy2/6/14 14:59

      Martellów poznamy więcej. Brat Oberyna jest zupełnie inną postacią niż jego hedonistyczny i porywczy brat, ale z pewnością jest ciekawą osobowością.

      OdpowiedzUsuń
    4. Anonimowy2/6/14 16:31

      Ok, mam dwie uwagi: czemu romans Missandei i Szarego Robaka jest skazany na niepowodzenie? Czy to jakiś niezamierzony spojler czy tylko głupia zasada, że jak się nie ma członka, to już nici z seksu? Ok, nie będą mieć dzieci, no ale nie odkryję chyba ameryki twierdząc, że pełną satysfakcję można uzyskać nie tylko, że się tak wyrażę, dopochwowo. Więc nie dramatyzujmy, bo czuję tutaj lekki brak tolerancji dla czyjegoś nieszczęścia i inności.
      Druga uwaga tyczy się Dany - naprawdę nie ma co się na nią złościć. Wina leży po stronie Joraha - gdyby jej wyznał prawdę wcześniej, cała sytuacja na pewno rozegrałaby się zupełnie inaczej. Ja to widzę tak: co innego jak ci żona powie, że cię zdradziła, a co innego jak powie to jej kochanek... Jednak różnica jest i to znaczna. Jorah do końca postanowił żyć w kłamstwie i przez to Dany nie mogła mu już zaufać, tak to przynajmniej widzę.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Dokładnie, a poza tym przecież tak jak mówi Denerys nie wiemy czy Nieskalanym odcinają jedynie jądra, czy również członka. A co do tego jak zachowała się Denerys, tylko kobieta to zrozumie :-P Zdrada to zdrada. Niech się cieszy, że go nie ukrzyżowała :-D

        Usuń
      2. Przecież genialna aktorka jaką jest niewątpliwie Emilia Clarke zagrała to tak jak miała, czyli nakrzyczała na Joraha i go wygnała, ale na końcu zrobiła smutne oczy. Było widać, że cierpi, ale wiedziała, że musi go wygnać. Bardziej to było na pokaz. Królowa musi być twarda.
        Nie czytałem wszystkich książek i nie wiem czy Jorah ma potem swoje przygody.

        Usuń
      3. Anonimowy3/6/14 12:48

        dokładnie można też zauważyć że Danerys nie patrzy się w ogóle w oczy Joraha jak go oskarża i każe mu się wynosić nie patrzy się bo nie chce tego robić ale musi jest królową nie może pokazać że jest słaba.

        Usuń
    5. Szczerze? Sam tych ludzi prowokujesz, a potem płaczesz.
      Piszesz co chwilę "przewidziałem to, przewidziałem tamto".
      Skoro tak cwaniakujesz, to zawsze się znajdzie ktoś, kto nie da rady i Ci walnie spoilerem. :)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. poważnie? twoja argumentacja skojarzyła mi się z "dziewczyna ubiorem prowokuje do gwałtu", choć to zupełnie inny kaliber oczywiście

        Usuń
    6. Anonimowy3/6/14 12:47

      Jorah oj można powiedzieć że tak jego wątek się rozwinie i to w niespodziewanym kierunku :D jego kompan będzie nie lada niespodzianką dla tych co nie czytali :D jorah namiesza jeszcze

      OdpowiedzUsuń
    7. "A co Littlefinger zrobi Robinowi? Bo chyba nie jest to dziecko, które łatwo kontrolować. Pozbędzie się go? "
      Cała władza Palucha w Dolinie opiera się na tym że jest jedynym prawnym opiekunem Roberta (Robina), bo to właśnie mały lord posiada władzę, tyle że jest jeszcze za mały i mamy regenta w postaci LF. Wcześniej była to Lysa, ale jak wiemy aktualnie coś jej "wypadło".
      Gdyby Robert (Robin) zginął władzę przejął by kolejny po nim lord w Dolinie.
      Dla przykładu, (to nie spoilery, wolne gdybanie) gdyby zginął Tommen i Myrcela Baratheon to Cersei straciła by władzę i już pełnoprawnym władcą byłby Stannis.
      Mogę jeszcze napisać że w wątku Doliny dostaniemy w przyszłym sezonie najpewniej wesołą twórczość D&D, bo ostatni odcinek dogonił właśnie książkę ^^
      Moim zdaniem najlepszym wyjściem dla Sansy i Palucha było by, aby ta pierwsza ożeniła się z Robinem, który jak wiadomo zbyt krzepki nie jest i nikogo nie zdziwi jak prędzej czy później mu się pogorszy i zginie.

      OdpowiedzUsuń
    8. Anonimowy5/6/14 22:00

      Emilia Clarke genialną aktorką? Przecież ona każdą "minę" załatwia uniesieniem brwi, tylko że robi to na różne sposoby. Jest sztywna i wkurzajaca, z dobrym aktorstwem ma niewiele wspólnego.

      A co do dalszego rozwoju fabuły, to moja wersja jest taka, że Tyrion i tak uniknie kary, ale jeszcze nie wiem, z jakiego powodu - może Stannis zaatakuje Przystań? Może Tywin JAKOŚ zginie, a bez niego wszyscy się tak pogubią, że nie będą wiedzieli, co zrobić z Tyrionem? Albo może już teraz wkroczy tak szumnie zapowiadany brat Oberyna i coś namiesza? Ciekawe, co dalej się wydarzy.

      OdpowiedzUsuń