• Kultura, głupcze!

    Za co kochamy filmy Pixara?



    Nie mam wątpliwości, że Pixar tworzy obecnie najlepsze filmy animowane na świecie. Owszem, ma konkurentów, głównym jest Dreamworks, ale jego filmy (może poza „Jak wytresować smoka?”) dziełom studia z Kaliforni nie dorastają do pięt. Owszem – animacja w obu studiach jest świetna, humor też, ale Pixar daleko w tyle zostawia Dreamworks jeśli chodzi o artyzm i drugie, trzecie dno w swoich obrazach. 

    Za co więc kocham filmy Pixara?



    • Filmy krótkometrażowe

    Od czego zaczynał Pixar? Od filmów krótkometrażowych. I choć tego rodzaju sztuka zawsze traktowana jest jako coś z niższej kategorii, niż obrazy pełnometrażowe, to jednak zawsze byłem zdania, że potrafić zawrzeć emocje w pięciominutowym filmie lub napisać dobry tekst na tysiąc znaków to zadanie dużo trudniejsze, niż w przypadku dłuższego „dzieła”. Pixar swoimi krótkometrażówkami potrafi śmieszyć, wzruszać, rozczulać, potrafi też straszyć. Pełna gama emocji, czysta przyjemność z oglądania.

    • Doskonałość animacji

    Tworząc ranking filmów Pixara i uzasadnienie dla poszczególnych pozycji nie wspominałem dosłownie nic o doskonałości animacji, bo prawda jest taka, że wszystkie filmy Pixara, nawet te starsze nadal pod względem technicznym zachwycają. Dbałość o detale (sierść na potworach, balony w „Odlocie”), scenografia, kolorystyka, ujęcia – wszystko stoi tu na najwyższym możliwym poziomie. Zresztą, sami spójrzcie choćby na Remy’ego:


    • Poruszanie ważnych problemów w lekki sposób (forma)

    Zrobić ciężki, trudny w oglądaniu film, który porusza ważny problem jest stosunkowo łatwo. Zupełnie inaczej ma się rzecz z lekkim ukazaniem ważkiego problemu. Można powiedzieć, że w tym właśnie specjalizuje się Pixar, bo oglądamy przecież ludzkie dramaty (sztandarowy przykład – „Odlot”), ale są one podane w tak atrakcyjnej formie i w taki sposób, że nie możemy oderwać oczu od ekranu. No i kończą się dobrze...

    • Poruszanie problemów, z którymi borykają się dzieci i dorośli

    Na nic by się jednak zdała lekka forma trudnych problemów, gdyby te nie były tak skonstruowane, aby być aktualnymi i dla młodszych i dla starszych widzów. Naczelnym wątkiem filmów Pixara jest samotność (Remy wykluczony ze społeczności szczurów i – tym bardziej – ludzi, samotny do czasu przybycia Evy Wall-E, Fredricksen, który zostaje sam po śmierci żony, czy nawet zabawka Chudy wykluczona ze społeczności po dywersyjnych działaniach względem nowego – Buzza Astrala). Dzieci mogą odczytywać to na podstawowym poziomie – samotny jest bohater filmu, starsi mogą to odnieść do siebie. Podobnie zresztą jak inne wątki – procesy sądowe i problemy rodzinne („Iniemamocni”), czy nadopiekuńczość rodziców („Gdzie jest Nemo?”). 

    • Rozmyta kategoria wiekowa (dobre dla młodszych i starszych)

    Właśnie dzięki poruszaniu takich, a nie innych problemów, temu, że często mamy do czynienia z drugim, nawet trzecim dnem, niewidocznym na pierwszy rzut oka, skrytym pod piękną warstwą wizualną i porywającą narracją, filmy Pixara są dobre i dla dzieci i dla rodziców. Rodzice mogą być pewni, że dzieci oglądają film odpowiedni dla ich kategorii wiekowej (choć pojawiły się pretensje w stosunku do „Aut” za zbyt częste używanie słowa „cholera”), a przy tym dobrze bawić mogą się także rodzice.


    • Dzieci czują się docenione i traktowane jak dorośli

    Jeśli dziecko ogląda film z rodzicem i widzi, że ojciec, czy matka również dobrze bawią się podczas seansu, ma poczucie ważności, tego, że jest niemal dorosłe, skoro dwa pokolenia są zadowolone z wyboru filmu. Inna sprawa to fakt, że Pixar nie traktuje dzieci po macoszemu – stara się dać im produkt jak najlepszy, dopracowany pod każdym względem, bo wiadomo, że największymi krytykami są najmłodsi.

    • Wysoki, równy poziom niemal wszystkich filmów

    To coś, czego Dreamworks nie potrafi osiągnąć. Niemal wszystkie filmy Pixara stoją na tak równym poziomie, że stworzenie rankingu było nie lada wyczynem. W zasadzie na film Kalifornijczyków można iść w ciemno i być pewnym, że zabawa będzie przednia.

    • And the winner is... 

    Często jest tak, że nie lubimy tych, którzy notorycznie coś wygrywają. Mnie to jednak imponuje – Pixar właściwie zdominował kategorię „Oscar za najlepszy długometrażowy film animowany”, zdobywając 7 statuetek, będąc nominowany 9 razy, na 12 edycji rozdania tej nagrody. (przegrały tylko „Potwory i Spółka” – ze „Shrekiem” i „Auta” z „Happy Feet: Tupot małych stóp”) Niemal pewnym jest, że jeśli nominowany jest jakiś film Pixara, to zapewne zwycięży. (nawet z tak groźnym przeciwnikiem, jak dreamworksowe, doskonałe „Jak wytresować smoka?”)


    • Skłonność do ryzyka

    Jeśli zgarnia się nagrodę za nagrodą, to z czasem jest się coraz bardziej pewnym siebie, a pewność siebie przekłada się u Pixara na skłonność do ryzyka. Bo jak inaczej nazwać film „Wall-E”? Gdy wchodził do kin, na ekranach królowała niewymagająca „Kung Fu Panda”. Jak bardzo różne są to filmy nikomu nie trzeba chyba mówić. Poza tym – przecież przez pierwsze pół godziny „Wall-E” nie ma dialogów. Oglądamy postapokaliptyczną, brudną ziemię i jeżdżącego po niej robocika. Poza tym kategoria wiekowa, do której adresowany jest film, została mocno rozmyta – niby mamy film animowany, ale lepiej odnajdą się w nim chyba dorośli. Jeśli takie zagranie nie jest ryzykiem, to co nim jest?

    • Humor

    Na szczęście nie jest jednak tak, że kalifornijska firma kompletnie zrezygnowała z humoru. Wręcz przeciwnie! Dowcipy to niezbędny element składowy filmów Pixara. Z tymże w ich dziełach mamy do czynienia raczej z humorem sytuacyjnym i komizmem wynikającym z charakteru postaci. Nie są to gagi na poziomie „Shreka”, polegające na bekaniu i pierdzeniu, ale coś nieco bardziej wyrafinowanego. Odwołania do innych filmów („Iniemamocni”), czy rzeczywistości i postaci popkultury („Auta 2”) są też bardziej dyskretne, niż w filmach największego przeciwnika – Dreamworksa. 

    • I poza humorem

    Humor nie jest jednak w stanie przysłonić wielopoziomowości filmów Pixara i tego, o czym już pisałem – ważnych problemów zarówno dla młodszych jak i dla starszych. Dowcipy nie biorą się też tu z niczego - aby odpowiednio śmieszyły i miały sens, cały kontekst musi być jak najbardziej serio, dlatego istnieje napięcie między bohaterami i skomplikowane relacje pomiędzy nimi. Każdy z nich ma swoją przeszłość i swoimi czynami determinuje wydarzenia, które wpływają na przyszłość i kształtowanie jego charakteru. Dlatego nawet humor ma tutaj logiczne uzasadnienie i nie bierze się z niczego, ale wpływa na bohaterów i wynika z takich, a nie innych ich cech.

    Nie wiem, czy to prawda, czy nie, ale... ciekawy obrazek

    • Artyzm

    Pixar to artyści. Podczas gdy Dreamworks stara się pozyskać widzów gagami i odwołaniami do innych filmów, Kalifornijczycy często tworzą nowe światy, są osobami, które mają konkretną wizję, którą urzeczywistniają w swoich filmach. (jak „Wall-E”) Nie wykorzystują tego, co już istnieje, ale sami kreują na własne potrzeby kolejne światy, problemy, postacie. Jak już wspomniałem wyżej – nie starają się tylko i wyłącznie śmieszyć. W ich filmach poruszanych wątków jest znacznie więcej, co czyni ich twórczość dużo dużo bogatszą.

    • Muzyka

    Żaden dobry film nie obędzie się bez dobrej muzyki. Za ścieżkę dźwiękową do „Odlotu” Michael Giacchino otrzymał Oscara, ale nie o tym chciałem mówić. Ważne jest to, że Pixar, nawiązując do najlepszych tradycji Disney’a pozyskał wielu uznanych artystów, którzy wykonują piosenki. Jak np. Peter Gabriel, czy świetnie brzmiące po polsku „Ty druha we mnie masz” w wykonaniu Andrzeja Dąbrowskiego.

    A na potwierdzenie moich słów filmik, który w komentarzu podrzucił nam czytelnik. Dzięki!


    zdjęcia: http://www.talkingdownthesun.com , http://www.pixartimes.com , http://www.experiencefilm.com , http://www.pixarplanet.com , http://www.themoviebanter.com

    6 komentarze :

    1. Nie wiem co mogę więcej dodać więc skomentuję linkiem:
      http://www.youtube.com/watch?v=UwoPtQevOTE

      OdpowiedzUsuń
    2. Absolutnie się zgadzam, pięknie napisane :)

      OdpowiedzUsuń
    3. Prawda, filmy Pixara mają coś w sobie. Choć ogólnie nie przepadam za animacjami to te produkcje nie da się traktować jako "kolejne bajki dla dzieci". Są naprawdę wyjątkowe.

      OdpowiedzUsuń
    4. Jakim cudem Potwory przegrały z tym bekającym Shrekiem, nie zrozumiem chyba nigdy.

      OdpowiedzUsuń
    5. Anonimowy14/7/13 15:56

      Wraz z Autami 2 ta skłonność do ryzyka chyba się zakończyła ; / Sam jestem ogromnym fanem studia nie mogę zdzierżyć że odwołali Newt'a w zamian za te sequele które teraz nam serwują. To chyba nie to samo studio ; (

      OdpowiedzUsuń