• Kultura, głupcze!

    Lot: Pull up!


    Lot
    RECENZJA

    Trudno w Polsce poruszać problem lotnictwa i nie by posądzonym o działanie polityczne. 

    Po pewnych wydarzeniach śmiało można powiedzieć, że w Polsce mieszka 38 milionów znawców lotnictwa. Gdyby każdego z nas posadzić za sterami samolotu, na pewno poradzilibyśmy sobie bez żadnych problemów. Mało tego – widzielibyśmy jak się zachować, gdyby coś poszło nie tak – dał nam przykład kapitan Wrona. (co później spowodowało powstanie „śmiesznych” tekstów jak „lataj jak orzeł, ląduj jak Wrona”. Ha ha...) 

    Amerykanie też mają swojego Wronę. Z tą różnicą, że u nich nazywa się on Whip Whitaker i ma twarz Denzela Washingtona.



    Przyznać trzeba, że Whip postawiony został w jeszcze trudniejszej sytuacji, niż kapitan Wrona, wykonał jeszcze bardziej kozacki numer, ale i całe zdarzenie skończyło się gorzej. Okazało się, że obwołany bohaterem pilot samolotu skrywa mroczną tajemnicę, a częściowo odpowiedzialny jest za rozbicie samolotu. 

    „Lot” Roberta Zemeckisa to w gruncie rzeczy wcale nie opowieść o lotnictwie, kapitanach samolotów i przestworzach. To dość standardowa opowieść o alkoholizmie – tym, do czego prowadzi, co potrafi spowodować, wreszcie – jak trudno uwolnić się z jego szponów. To historia o tym, że alkoholik nie niszczy tylko i wyłącznie swojego życia, ale również oddziałuje na wszystkich ludzi, z którymi się styka – zarówno rodzinę, przyjaciół, jak i całkowicie obce osoby. 

    Film nie odkrywa przed nami żadnej prawdy objawionej – wszystko to już widzieliśmy wcześniej. Choć scenariusz napisany jest poprawnie, można odnieść wrażenie, że Denzel Washington wycisnął z niego jeszcze więcej, niż się dało. Zagrał naprawdę bardzo dobrze i jednocześnie zupełnie inaczej od przerysowanej kreacji Nicholasa Cage’a w „Zostawić Las Vegas”.


    Sama sekwencja tytułowego lotu zbudowana jest doskonale, niesamowicie trzyma w napięciu, choć wiemy przecież, że samolot względnie bezpiecznie zostanie posadzony na ziemi (choćby z trailera). W drugiej godzinie trwania, film wyraźnie zwalnia i może lekko nużyć, ale jest na tyle sprawnie nakręcony, że nie powinniście za długo na tę nudę narzekać. Obrazowi Zemeckisa zarzucić można też słabą głębię psychologiczną postaci – właściwie żadna postać, poza pilotem Whitakerem nie została rozbudowana na tyle, żeby być naprawdę przekonującą. 

    Niemniej, mimo kilku niewielkich wad, warto wybrać się na „Lot” do kina. To sprawnie zrealizowany obraz, mający kilka naprawdę dobrych momentów i – chyba przede wszystkim – bardzo dobrą kreację, nominowanego do Oscara Denzela Washingtona. Choć i tak nie mogę pozbyć się wrażenia, że ten fabularny przecież film, będzie niektórym służył, jako wyrocznia – jak zachowują się samoloty, co robią piloci, jak można wyprowadzić maszynę ze stanu kryzysowego.



    zdjęcia: http://www.filmweb.pl , http://www.cnn.com

    3 komentarze :

    1. Nie zawiodłem się na tym filmie, choć nie miałem też zbyt wygórowanych oczekiwań. Kawał przyzwoitego kina. I faktycznie - sekwencja loty wyśmienita i trzymająca w napieciu.

      OdpowiedzUsuń
    2. Dla mnie BARDZO DOBRY film. Denzel dał radę. Jak zwykle zresztą.

      OdpowiedzUsuń
    3. Anonimowy24/2/13 16:06

      "...a częściowo odpowiedzialny jest za rozbicie samolotu..."Nie jestem znawcą lotnictwa, ale w filmie wyraźnie powiedziane jest, że samolot miał wady techniczne i one były przyczyną awarii. Natomiast talent Whitakera uratował samolot przed calkowitą katastrofą - prawie wszyscy przeżyli...Ta dwuznaczność to moim zdaniem najmocniejsza strona filmu, zresztą rewelacyjnie zagrana przez Denzela Washingtona

      OdpowiedzUsuń