• Kultura, głupcze!

    Jak przeżyć walentynki - poradnik dla różnych grup społecznych



    Jak powszechnie wiadomo, wielkimi krokami zbliża się dzień, który wyzwala w ludziach dwie reakcje. Jedni są przeszczęśliwi, zasłodzeni, kupują pluszane kotki, koteczki, kwiaty, kwiatuszki, czekoladki i zdrabniają wszystko, co da i czego nie da się zdrobnić (jak Ewa Wachowicz w swoim programie o gotowaniu). To jest tak zwany mainstream. Są też ludzie, którzy na siłę pokazują wszystkim dookoła, jak nie obchodzi ich 14. lutego, jak mają go gdzieś, jakie to śmieszne, żeby akurat tego dnia kupować dziewczynom kwiaty i wybierać się na romantyczne spacery. To jest tak zwany mainstream ukryty (bo oni sami myślą, że są wyjątkowi). Pomijając jednak reakcje na walentynki, przygotowałem poradnik dla różnych grup społecznych, który mówi, jak przeżyć ten dzień.



    Dla antywalentynkowiczów

    Film: "Teksańska masakra piłą mechaniczną" – jak być „anty” to na całego. „Teksańska masakra piłą mechaniczną” jest więc odwróceniem walentynek. (tak jakby przełożyć je na lewą stronę – jak majtki) Słowo „teksańska” zastępuje tu słowo „romantyczna”, „masakra” to przecież „miłość” wywrócona na lewą stronę, natomiast „piła mechaniczna” to dla masakry to samo, co dla miłości czerwone róże. 
    ♫: Nananana! Na na na! Lalalalala! Lalalalaaaa! ♥ ♪ ♥


    Dla ludzi, którzy lubią o sobie mówić „ojej, ale ja jestem crazy!”

    Film: "Krwawe walentynki" – różnica w stosunku do antywalentynkowicza polega na tym, żeby jednak obejrzeć coś związanego z walentynkami, ale mocno przesadzonego i dziwnego, żeby potem móc pochwalić się znajomym „noo, oglądałam film… noo, o walentynkach. Ale wiesz? Taki horror o walentynkach! I nawet się zabijali! Oj bo ja jestem taka szalona!”.
    ♫: Wers „kocham cię, kurwa!” nie należy do najbardziej standardowych. Do babci tak nie powiecie przecież. Więc jest trochę krejzolstwa.


    Gdy chcesz spełnić życzenie partnera

    Film: "Niezniszczalni 2" – ktoś może z oburzeniem zakrzyknąć „a gdzie tu miłość?!”. A ja wam powiem – miłości jest tu mnóstwo. Miłości kumpelskiej, miłości do broni, do zabijania, dziurawienia, przestrzeliwania, łamania, rozjeżdżania, rozgniatania, kruszenia, miażdżenia. Specyficzna miłość, ale seks ślimaków też jest przecież specyficzny. 
    ♫: Jak chcesz udawać, że jesteś nie tylko partnerką, ale i kumplem, to chyba nie ma innego wyboru jak:


    Gdy chcesz spełnić życzenie partnerki

    Film: "Pretty woman" – pewnie istnieje jakiś bardziej oczywisty wybór, ale mam wrażenie, że „Pretty woman” leci przy każdej możliwej okazji, kiedy tylko nadarzy się jakieś święto i – z niewiadomych przyczyn – jest filmem bardzo lubianym przez sporą grupę kobiet. 
    ♫: Piosenka, która sprawi, że poziom słodkości waszego spotkania będzie tak wysoki, że partnerce nawet nie przyjdzie do głowy marudzić, że nie kupiliście czekoladek.


    Dla nerdów

    Film: Któryś z filmów Uwe Bolla – na przykład Dom śmierci. Jak wiadomo Walentynki, Sylwester, czy Boże Narodzenie – expić trzeba. Gdybyście jednak zechcieli na moment oderwać się od gier (tak, wiem, to tak prawdopodobne jak to, że Danny DeVito byłby dobrym Iron Manem), to koniecznie powinniście sięgnąć po któryś z filmów Uwe Bolla. Proponuję „Dom śmierci” (szukałem najniższej średniej na filmwebie spośród „dzieł” Bolla). Ekranizacja gry, w której po prostu strzelało się do mnóstwa zombiaków. Uwe Boll w formie, czyli film nie do obejrzenia.
    ♫: Jak walentynki to tylko z najlepszą muzyką. Na przykład dziesięcioma godzinami głównego motywu Super Mario Bros. Nie wiem jaki jest wasz ulubiony fragment, ale dla mnie to będzie chyba 3:48:37 – 3:51:29. 


    PS - też nie podoba mi się zdjęcie u góry, ale nie mogłem znaleźć nic lepszego.

    zdjęcie: http://www.theyearofthephoenix.com

    6 komentarze :

    1. http://www.youtube.com/watch?v=JGxrE6Mf_6Y
      zapomniałeś wersji: na zewnątrz krytykuję, wewnątrz płaczę, a do popłakania i tęsknoty za czymś, czego się nie ma ta piosenka jest idealna ;)
      mnie naprawdę wzrusza.

      a do walentynek mam ambiwalentny stosunek. z jednej strony nie ogarniam tego święta, amerykanizacji, komercji, nakazu wyznawania sobie miłości przez zakochanych. z drugiej naprawdę mam to w nosie, a z trzeciej w sumie jestem za. sama nie wiem :P

      OdpowiedzUsuń
    2. Anonimowy13/2/13 17:18

      SESJAKURWA a nie walentynki.

      OdpowiedzUsuń
    3. Uwielbiam Uwe Boll'a. I proszę nie deprecjonować jego zasług dla kina ;-))) . A na poważnie. Jego filmy są tak złe, że aż zabawne. Polecam POSTAL ;-) Choć powiem szczerze, BLUEBBERELLA przebija nawet HOUSE OF THE DEAD :-))

      OdpowiedzUsuń
    4. Anonimowy14/2/13 22:02

      Pretty Woman jest bardzo średniawka. Moonrise Kingdom, Poradnik pozytywnego myślenia i Amelia to jedyne komedie romantyczne, które można oglądać bez odruchów wymiotnych. A w opcji wyżej poproszę Mrocznego Rycerza.

      PS. Tak, oglądałem Pamiętnik. Gówno!

      OdpowiedzUsuń
    5. Anonimowy20/2/13 17:39

      podoba mi się, że ktoś jeszcze zauważa, że Walentynek można nie obchodzić, po prostu.

      OdpowiedzUsuń
    6. No to ja się zaliczam do Niezniszczalnych II ;)

      OdpowiedzUsuń