• Kultura, głupcze!

    Gra o tron: 3x10



    Zakończenie trzeciego sezonu jest rewelacyjne! Tak, ten odcinek nie pozwolił mi ani na moment oderwać oczu od ekranu. Choć słychać głosy tych, którzy czytali, że wiele wydarzeń z książki zostało pominiętych, to mi – jako odbiorcy tylko i wyłącznie serialu, odcinek bardzo się podobał. Mniej podobało mi się to, że przy narzekaniach, że „finał mało książkowy” przeczytałem kolejne trzy spojlery.
    Uwaga – tekst jest długi, bo i odcinek był długi i wiele wątków zostało w nim poruszonych.
    Czytelnicy książek – nie spojlerować!




    Zaczynamy od scen strasznych. Pożoga. Krew. Łzy. Krzyk. Skojarzyło mi się z ucieczką Ciri z Cintry (Wiedźmin). Tutaj jednak, z ogarniętych szałem zabijania Bliźniaków, wraca Arya z Ogarem. 

    Joffrey jest z każdą sekundą coraz bardziej irytujący – naprawdę, nie wiem, jak to możliwe. Już mi się wydaje, że osiągnął szczyt, ale zaraz potem robi kolejną minę albo zachowuje się jak rozpieszczony bachor. Choć wszyscy w jawny sposób się z niego śmieją (może poza matką), to ten i tak uważa, że jest najważniejszy. Podczas zebrania Małej Rady próbował być złośliwy, ale okazało się, że to wobec niego każdy miał przygotowaną ciętą ripostę. Jak odpowiedź Tyriona – „Potworze? Może powinieneś bardziej uważać na słowa. Potwory są niebezpieczne, a królowie ostatnio padają jak muchy.” 

    Lord Tywin za to okazał się chyba największym „badassem” w tym odcinku. „Każdy, kto musi ciągle powtarzać, że jest królem, nie jest nim naprawdę. Na pewno to zrozumiesz, gdy wygram za ciebie wojnę.” – powiedział wkurzającemu blondynowi z koroną na głowie, a gdyby tylko chciał, mógłby zabić go wzrokiem. Ależ to było piękne! Jakie cudowne! Dzieciak, który myśli, że może wszystko, bo nosi na głowie koronę i człowiek, który naprawdę Jest Ważny. Doskonałe napięcie między aktorami podczas sceny kłótni. Lord Tywin jest dla mnie takim człowiekiem cienia – nie jest królem, ale prowadzi wojnę i doskonale dowodzi. Nie on osobiście wykończył Robba Starka, ale wszystko działo się na jego polecenie. Wyrasta mi na najpotężniejszą osobę w Westeros. (poza Daenerys, rzecz jasna)

    Tywin jak do tej pory, choć wiadomym było, że to Lannister i człowiek dość okrutny, pokazywał raczej łagodniejsze oblicze. Dziś ukazał nam się w iście demonicznym wcieleniu – tak podczas narady, jak i podczas rozmowy z Tyrionem. 


    Ciekawe rzeczy dzieją się też przy murze. Bran spotkał Sama, ten pod koniec odcinka trafił jednak z powrotem na mur, opowiedział maesterowi Aemonowi o tym, co widział za murem, w związku z czym do wszystkich ważnych ludzi w Westeros wysłane zostały kruki z prośbą o zjednoczenie i obronę przed armią nieumarłych, nadciągającą z północy. Zastanawia mnie – czy tak poróżnieni królowie będą w stanie zawiązać wymuszony sojusz, żeby przeciwstawić się fali zimna zza muru? Czy każdy będzie próbował walczyć na własną rękę i polegną? A może ugną się przed wielką armią Daenerys, która już w końcu musi dotrzeć do kontynentu i pod jej przewodnictwem pokonają nieumarłych i białych wędrowców?

    Dowiedzieliśmy się w końcu, że człowiek, który torturuje Theona Greyjoy’a (szczerze – współczuję aktorowi. Być torturowanym przez cały sezon serialu? To chyba niezbyt wygodna praca) to bękart lorda Boltona, nowego Namiestnika Północy – Ramsay, który „wszystko załatwia po swojemu”. Theon psychicznie jest już tak bardzo na dnie, że dalej być chyba nie może, ale – choć sam o tym nie wie – tli się jeszcze dla niego iskierka nadziei. Mimo że ojciec nie przejął się jego losem, na ratunek bratu wyruszyła siostra. 

    Varys próbował przekupić Shae, żeby opuściła stolicę, co miałoby zapewnić większe bezpieczeństwo Tyrionowi. Zastanawiam się, czy to inicjatywa eunucha, czy jednak wszystko inspirowane było jakimś pomysłem karła?

    Aaaaaryyyyaaaa! Cudownie. Choć zdaję sobie sprawę, że zabicie pierwszego człowieka w tak młodym wieku musi być przeżyciem traumatycznym, to Arya, mimo że i tak jest już moją ulubioną postacią w całej „Grze o tron”, wchodzi w rolę, w której ją widzę – rolę zabójczyni, mścicielki. Mając u swego boku Ogara na pewno będzie mogła się wiele nauczyć. Bardzo podoba mi się ta para bohaterów i byłem pod wrażeniem zabójstwa, jakiego z zimną krwią dokonała Starkówna. I faktu, że Ogar z nią współpracuje i chyba coraz bardziej docenia. To była druga genialna scena w odcinku (po popisach Tywina), a zaraz po niej mieliśmy kolejną rewelacyjną scenę!


    You know nothing, Jon Snow. Myślałeś, że jak powiesz Ygritte „kocham cię i wiem, że ty kochasz mnie, ale muszę jechać do domu”, to wszystko będzie ok? Naprawdę myślałeś, że dobrym pomysłem jest tak uśmiechać się do kobiety, którą wcześniej zostawiło się na pastwę losu, żeby ratować swoją dupę? Żałuję tylko, że Ygritte nie trafiła w jakiś bardziej newralgiczny punkt i Jon przeżył i pewnie się z tego wyliże. Nie lubię Snowa, ale prawda jest taka, że dla mnie to była jedna z najbardziej wzruszających scen. Widać było, że Ygritte autentycznie darzy go uczuciem. Spodziewałem się, że pozwoli mu odjechać, dlatego brawa, brawa, brawa! Strzelać z łuku do swojego ukochanego ze łzami w oczach... Piękna scena.

    Stannis nadal wpatrzony jest w Melisandre i jej czarną magię, mimo że Davos próbuje go od tego odwieść. Uwolnił Gendry’ego, czym niemal doprowadził do swojej śmierci (król skazał go na śmierć). Ma szczęście, że nadchodzi wielka wojna z nieumarłymi i będzie jeszcze przydatny.

    Dalej – coś, na co długo czekałem. Jaime w końcu dociera do Królewskiej Przystani i staje przed Cersei – okaleczony, w niczym nieprzypominający dawnego, dumnego Jaimego Lannistera. Scena, choć króciutka, zrobiła wrażenie.

    A na koniec – czy ktoś jeszcze ma wątpliwości, kto w całym świecie „Gry o tron” jest teraz najsilniejszym człowiekiem? Tak – khaleesi. Możecie jej nie lubić, ale nie da się zaprzeczyć, że to ona będzie rządziła i dzieliła, jak tylko dotrze na kontynent i przypomni, że jest Zrodzona z Burzy, Matka Smoków i Królowa Siedmiu Królestw. Zdobyła kolejną rzeszę ludzi, którzy zdolni są pójść za nią – notabene – w ogień.


    I trzeci sezon dobiegł końca! Opublikowaliśmy tu 11 tekstów (streszczenie każdego odcinka i tekst wprowadzający do trzeciego sezonu), dało nam to 7953 wejścia (nie licząc tego posta. Średnio każdy opis odcinka to 700 wejść). Co dało to mi? Wiedzę o zbyt wielu rzeczach i wątkach, o których na tym etapie rozwoju historii „Gry o tron” nie powinienem jeszcze wiedzieć. Wiele spojlerów, o których trudno będzie zapomnieć przez ten rok czekania na czwarty sezon. Tym samym zamykamy cykl „Gry o tron” i zaczynamy odliczać dni do premiery czwartego sezonu.


    zdjęcia: http://www.mechodownload.com, http://www.w3rkshop.com, http://www.alternativefuse.com, http://www.omelete.uo.com.br

    9 komentarze :

    1. Anonimowy10/6/13 21:58

      Powoli się staje jasne, że tytuł "Gra o Tron" dla całego serialu jest mylący. Wojenki królów czy królików stają się coraz mniej ważne na tle rozpoczynającej się walki Dobra ze Złem.

      OdpowiedzUsuń
    2. Anonimowy10/6/13 22:14

      Znowu wszystko zrozumiałeś opacznie - Joffrey tym razem ośmielił się postawić nawet samemu Tywinowi, co dawniej mu się nie zdarzało. Z każdą chwilą staje się coraz groźniejszy.
      Wątki Stannisa i Theona skopano tragicznie.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Joffrey ośmielił się postawić? Chyba raczej próbował i w kilka sekund został sprowadzony do poziomu szczeniaka. Kurtularny ogarnął ten temat jak trzeba, Tywin kontroluje Joffreya jak chce, a na pewno lepiej, niż swego czasu próbowała to robić Cersei.

        Usuń
    3. Tak, tytuł serialu jest beznadziejny. To żadna Gra o tron, kiedy za murem czają się Inni. Powinni to od razu nazwać tak jak cykl książek, czyli Pieśń Lodu i Ognia.
      Ta żaden spoiler, więc napiszę Ci, że na razie nie licz na Daenerys. Ona aż do ostatnio napisanej książki siedzi jeszcze za morzem. Można się tego z łatwością domyślić, bo przecież smoki są jeszcze za małe, aby na nich latać i podbić Westeros. To moja ulubiona postać i przewiduję, że wygra całą powieść, ale to się stanie w ostatnich tomach dopiero. Gdyby tam wpadła już teraz, to o czym pisałby Martin w kolejnych powieściach? :) Daenery ssiedzi za wodą i ma swoje przygody. Na Westeros przyjdzie czas.

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Anonimowy11/6/13 08:52

        A no ja nie wątpię. W sumie serial musi zachować rytm i to mi nie przeszkadza. Ale trochę tak to zostało pokazane: Daenerys jako świetlista postać, a to ona ma przecież smoki, a Innych można zabić tylko smoczym szkłem. Jak to pięknie się wszystko układa.

        Usuń
    4. Ostatni odcinek narzucił naprawdę duże tempo, sceny przeskakiwały zdecydowanie zbyt szybko. To nie domykało praktycznie żadnych wątków, wręcz przeciwnie. Teraz wszystko jest otwarte i pozostaje czekać ładnych kilka miesięcy na czwarty sezon. Ciekawe jak sobie poradzą ze zmianami fabuły w stosunku do książki (ale cicho sza!).

      Opinie do tytułu podzielam. Coraz bardziej zauważa się, co będzie najważniejszym starciem. Zapewne twórcy liczyli, że krótka nazwa serialu bardziej "chwyci".

      OdpowiedzUsuń
    5. Anonimowy12/6/13 10:14

      Zgadzam się z Tobą. Ten ostatni odcinek był najlepszy z całej serii, a zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że ze wszystkich trzydziestu. I tak jak Ty, już tęsknię za ciągiem dalszym. Wczoraj kolega zadeklarował, że pożyczy mi kolejne tomy - ja kupuję tę wersję wydawaną równolegle z serialem (mam pierdla na punkcie twardej oprawy i farby drukarskiej) - ale nie wiem czy się zdecyduję. Chyba pozostanie tak jak dotychczas czyli najpierw odcinki, potem lektura. Nie chcę wyrabiać sobie oczekiwań. Chyba też przestanę czytać komentarze do Twoich recenzji, bo zawsze znajdzie się jakiś "życzliwy", który nie omieszka pochwalić się, że czyta książki (albo przynajmniej Martina).
      Pozdrawiam,
      pwidz

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. Anonimowy12/6/13 11:41

        Czyli nie tylko ja uznałem ten 30. odcinek za najlepszy ze wszystkich. Cieszy mnie, że nie jestem jedynym odszczepieńcem. Oczywiście nie obyło się bez wad, przede wszystkim był za krótki, jak zresztą większość pozostałych.
        Teraz trochę żałuję, że autorzy serialu nie poszli na całość te kilka lat temu i nie zrobili pierwszego sezonu składającego się z 30 odcinków, tak by nie było tego irytującego drugiego sezonu.

        Usuń
      2. Nie tylko Ty, uwierz mi :) Epizod rzeczywiście był świetny, oby był zwiastunem jeszcze lepszego czwartego sezonu :)

        Usuń