Szybko to wszystko mija. Dwa odcinki do końca, a twórcy jakby specjalnie w ósmym zwolnili, żeby w dziewiątym i dziesiątym wystrzelić z akcją tak, że znów będziemy się frustrować, że na kolejny sezon trzeba czekać prawie rok.
Czytelnicy książek - nie spojlerować!
Rozpoczynamy fajną sceną Aryi z Ogarem. Sandor działa na własną rękę, ale sprawia wrażenie zagubionego w tej rzeczywistości. Niby jest okrutnym, wielkim i brzydkim zabijaką, ale jednak nie sprawia wrażenia, jakby mógł zrobić Aryi coś złego. Jasne – chce po prostu, żeby Starkowie za nią zapłacili, ale Sansą opiekował się chyba też i z potrzeby serca.
Zastanawia mnie, kiedy ludzie stający na drodze Daenerys zaczną uczyć się na cudzych błędach. Jak na razie niemal każdy, kogo khaleesi spotkała, odnosił się do niej z pogardą, obrażając ją. Tym razem, choć nie bezpośrednio, potęga matki smoków dosięgła dowódcę najemników z Yunkai. Choć nie mogę oprzeć się wrażeniu, że cała akcja z Daario Naharisem poszła za łatwo.
Melisandre powróciła do Stannisa. Ten pogadał z ser Davosem, bo ma jakieś wątpliwości dotyczące działań kapłanki ognia. Nuda. Niczego nowego w tym wątku się nie dowiedzieliśmy – Stannis nadal jest przekonany, że dzięki Panu Ognia to on zasiądzie na Żelaznym Tronie. I albo czegoś nie dostrzegam, albo ten wątek od długiego czasu tkwi w martwym punkcie.
Świetna za to była scena rozmowy Cersei z Margaery. Uśmiechy, uśmieszki, towarzyskie zabiegi, przy jednoczesnym prowadzeniu rozmowy mającej pokazać, kto jest ważniejszy i kto bardziej zagrozi drugiej stronie.
Ślub Sansy stał się dla niej zapewne jednym z najgorszych doświadczeń w życiu – nie dość, że musiała wyjść za Tyriona, to jeszcze Joffrey zrobił im mały dowcip i zabrał karłowi taboret, na którym ten mógłby ustać, żeby dosięgnąć do ramion swej przyszłej żony. Sansy nawet byłoby mi trochę szkoda, gdyby nie to, że jest tak bardzo irytująca. Nawet wtedy, kiedy się rozbiera.
A wesele? Cóż – typowe polskie wesele! Dwie strony siedzą i patrzą na siebie wrogimi spojrzeniami, goście niby się bawią, ale nie za bardzo, poza kilkoma spoconymi wujkami, a wszystko kończy pijany pan młody, który wpędza w konsternację wszystkich.
Na końcu znów Sam Tarly – coraz częściej wkurzam się, jak go widzę. Pojawił się też lodowy zombiak – dokładnie ten, którego widzieliśmy w końcówce drugiego sezonu. (trochę późno, nie sądzicie?) Rozczarowany byłem też tym jak skończył – on, lodowy nieumarlak, który kruszy miecze w dłoni, daje się podejść niezdarnemu grubasowi z Nocnej Straży i wbić sobie sztylet w bark? Za łatwo!
Jedno jest pewne – w kolejnych dwóch odcinkach akcja na pewno przyspieszy. Nie mogę doczekać się ślubu Cersei z Lorasem – na pewno stanie się wtedy coś naprawdę krwawego i strasznego. To przecież czuć w powietrzu.
Pozostałe teksty o "Grze o tron":
Zanim przyszła zima (streszczenie 1. i 2. sezonu)
3x1
3x2 - "Gdy Tyrell pierdnie, w powietrzu unosi się zapach róż"
3x3 - "Krzycząc, wierzgała dziewica cud, ale on zlizał z jej włosów miód!"
3x4 - "Uwielbiam zapach zwłok o poranku"
3x5
3x6 - "Liczy się tylko walka o szczyt"
3x7 - "Jesteś mój, a ja jestem twoja"
Pozostałe teksty o "Grze o tron":
Zanim przyszła zima (streszczenie 1. i 2. sezonu)
3x1
3x2 - "Gdy Tyrell pierdnie, w powietrzu unosi się zapach róż"
3x3 - "Krzycząc, wierzgała dziewica cud, ale on zlizał z jej włosów miód!"
3x4 - "Uwielbiam zapach zwłok o poranku"
3x5
3x6 - "Liczy się tylko walka o szczyt"
3x7 - "Jesteś mój, a ja jestem twoja"
zdjęcia: http://www.mylefkada.gr
Gdyby to był zwykły sztylet to na pewno nie dalby sie tak łatwo podejsc. Troszke nieuwaznie ogladałes
OdpowiedzUsuńKrwawo może i będzie, ale ja bym bardziej drugie wesele obstawiał.
OdpowiedzUsuńTo sztylet z obsydianu. Obsydian i ogień to jedyne co może zabić Innych!
OdpowiedzUsuńOgień zabija innych a obsydian Białych Jeźdźców. W ksiazce straz probowala walczyc ogniem BJ i on nic sobie z tego nie robil
OdpowiedzUsuń"I albo czegoś nie dostrzegam, albo ten wątek od długiego czasu tkwi w martwym punkcie"
OdpowiedzUsuńNie dostrzegasz. Co jest bardzo dziwne. Bo ten wątek (a szczególnie moment z wrzucaniem pijawek do ognia) był absolutnie najważniejszy w całym odcinku i "zaspoilerował" wszystkie następne wydarzenia przecież... Oglądaj uważniej. :)
"Niczego nowego w tym wątku się nie dowiedzieliśmy" - to zdanie już w ogóle mnie rozwaliło. :D
OdpowiedzUsuńObawiam się, że całkowicie i kompletnie nic z tego odcinka nie zrozumiałeś.
OdpowiedzUsuńUznałeś za kiepskie dobre i ważne sceny, natomiast chwalisz idiotyzmy i mielizny scenariusza.
Davos z Melisandre właśnie potężnie pchnęli całą akcję do przodu - Zauważyłeś może płonące pijawki, ożłopane królewskiej krwi (w zamierzeniu kapłanki miał to być płonący cały Gendry, a w książce jeszcze inny bękart, którego rolę w serialu wykastrowano).
Zwróć uwagę na wymawiane przy palonych pijawkach imiona.
Rozmowa Cersei z Margaery to bezsensowna i najgorsza scena odcinka. Nawet nasza blondynka nie była aż tak głupia. W istocie Cersei na tym etapie jeszcze nikomu nie groziła i nie ujawniała się, a później, kiedy już zaczęła działać - tym bardziej.
Pijany Tyrion znowu z właściwym sobie sprytem storpedował plany Joffreya, pragnącego zabawić się z Sansą. Ciekawe, że z dużym taktem i wyczuciem, ale musiał interweniować sam Tywin.
Samwell Tarly użył sztyletu z obsydianu, smoczego szkła i właśnie odkrył broń do walki z Innymi - rzeczywiście podkreślono to jakoś słabo, ale uważny widz był w stanie się zorientować. Nie lubię tego wątku i aktora, jednak sens został zachowany.
Cersei prychająca na Lorasa - kolejny bezsens. Ona nie obnosiła się z humorami po zamku, lecz działała. Zwykle głupio, niemniej konkretnie. Za to nawet ona nie odważyłaby się przed ślubem Joffreya z Margaery i to pod okiem ojca zrażać sobie Tyrellów.
widzę że dziś kolejny festiwal miłych osób, które muszą innym pokazać jakie są fajne, bo czytały książkę.
OdpowiedzUsuńwidać książkę przeczytać potraficie, a prośby na początku posta - już nie.
żałosne podejście, naprawdę.
mnie ciekawi podejście kurtularnego, spojrzenie osoby, która książek nie zna. ale cóż, inni oczywiście muszę mu uświadamiać, co się w książkach stało, bo coś przeoczył... tak jakby nie mógł się przekonać kiedy sprawa się wyjaśni.
Dzisiaj dopiero obejrzę ten odcinek:) Mam nadzieję że będzie tak jak zawsze - w napięciu:)
OdpowiedzUsuńDlaczego Sam zostawił ten sztylet na ziemi i zaczął uciekać ?
UsuńBo spierdalał.
Usuńbo to Sam... niczego mądrzejszego nie można się po nim spodziewać! :)
UsuńCiekawy opis dobrego odcinka (na szczęście przeczytany po fakcje). Widać, że akcja powoli się rozkręca (jakby nie było tyle tych wesel się szykuje). Dynamiczny finał i znów rok czekania na następny sezon.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoja recenzja. Serial jest tak ciekawy przez swoją wielowątkowość (bo motyw przewodni, czyli ogólna naparzanka wielu pretendentów do tego samego brzydkiego mebla, tak sztampowy, że zęby bolą) i miło jest poznać spojrzenie na film kogoś innego. "Mądralami", którzy wszystko i o wszystkim wiedzą lepiej się nie przejmuj. Nie wiem jak jest w innych krajach, ale polski internet przepełniony jest megalomańskimi komentarzami. Recenzje dwóch ostatnich odcinków też przeczytam, by porównać Twoje spojrzenie z własnym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
pwidz