• Kultura, głupcze!

    Gra o tron: 3x5



    Były ostatnio pretensje po moim stwierdzeniu, że czwarty odcinek był przegadany. Dziś też było dużo rozmów, a podobał mi się bardziej, niż poprzedni. Atmosfera gęstnieje. Mam wrażenie, jakby właściwie wszyscy bohaterowie zmierzali do jakiejś sytuacji bez wyjścia i zaczynali zdawać sobie z tego sprawę.
    Nie spojlerować w komentarzach!


    Choć zaczęliśmy przecież od pojedynku Berica Dondarriona z Ogarem. Swoją drogą – brawo dla tego ostatniego, bo pomimo faktu, że walczy z kolesiem, który dzierży płonący miecz, zdołał zwyciężyć. Wszyscy wiemy i pamiętamy przecież jak wielki strach przed ogniem czuje Sandor Clegane. Ogar ładnie ciął Berica, pomyślał „no to o jednego mniej”, a tu psikus. Dondarrion jednak żyje, dzięki modlitwom Thorosa z Myr. Trochę to niesprawiedliwe, taki szybki respawn. Swoją drogą – zastanawia mnie, czy Beric rzeczywiście jest przywódcą Bractwa bez Chorągwi, czy to jednak z półmroku wszystkim rządzi Thoros?

    Ygritte pokazuje, że pomimo chłodu w oczach jednak nadal drzemie w niej dziecko i zaczyna bawić się z Jonem Snow, zabierając mu miecz i uciekając z nim do jaskini. A tam... bawią się już zupełnie nie jak dzieci. Przy okazji Jon zrywa przysięgę, którą musiał złożyć wstępując do Nocnej Straży. (kto w ogóle wymyśla tego typu przysięgi?!) 

    Jaime i Brienne dojechali w końcu do siedziby Boltona. I uwaga, bo oto nadchodzi najlepsza scena tego odcinka – scena rozmowy w wannie. Mimo, że początkowo dochodzi do spięcia i napięcia, to później mamy rewelacyjną opowieść Jaimego o tym, jak „został” królobójcą. Tym, którzy nie darzyli go sympatią, opowieść ta mogła przekonać, że to nie zwykły podstępny rzeźnik bez honoru, który po prostu zabił Szalonego Króla, ale człowiek, który musiał dokonać wyboru. Wybrać mniejsze zło. (przy okazji polecam opowiadanie Sapkowskiego pod tym właśnie tytułem) Scena naprawdę doskonała, a monolog – czyżby jeden z najlepszych w całym serialu?

    Aryę opuszcza kolejny kolega. Najpierw grubasek został piec chleb z karczmarką, teraz kowal zostaje z Bractwem, a sama Arya... sprawia wrażenie, że nie bardzo wie, co robić. Fajnie, że Thoros z Berikiem chwalą się ile to razy Dondarrion był już martwy, a jednak wracał do życia, ale jednak trochę głupio o tym mówić przy dziecku, którego ojciec stracił głowę i którego nie da się ożywić, prawda? Co za brak współczucia!


    Pojawia się Stannis, który snuje się po ekranie właściwie trochę bez sensu. Mamy dziwaczną scenę z martwymi płodami przetrzymywanymi w specjalnych probówkach. Shireen, córka Stannisa, odwiedza natomiast zdrajcę – ser Davosa w celi i uczy go czytać. Urocze dziecko. A sam wątek Stannisa jest chyba najbardziej chory w całym serialu? Fanatyzm religijny, zaślepiony ojciec, zimne mury zamku, oszpecona córka.

    Wygląda na to, że Robb Stark zawsze już będzie musiał robić smętną minę. Dziś też znalazł się między młotem a kowadłem – zabić Karstarka za zdradę i utracić znaczną część wojsk? Czy posłuchać matki i żony i trzymać go jako zakładnika? W końcu pokierował się emocjami, sprawnie skrócił Karstarka o głowę, a potem robił smutną minę nad mapą, bo oto – fakt, ludzie Karstarka odeszli. Smutne miny na twarzy przynoszą jednak czasem dobre pomysły do głowy i już wiemy – Stark powalczy o wsparcie Waldera Frey’a i zaatakuje Casterly Rock – dom Lannisterów.

    U Daenerys panowie prężą muskuły i próbują pokazać – jeden drugiemu – kto tu jest ważniejszy. Chodzi oczywiście o Joraha i Barristana. Poznajemy w skrócie historię Mormonta – pasowanie na rycerza, sprzedawanie niewolników. Sama khaleesi natomiast sukcesywnie zdobywa zaufanie swoich żołnierzy. Trudno być niewolnikiem i nie polubić kogoś, kto cię uwalnia, pozwala wybrać imię takie, jak chcesz i pozwala ci właściwie robić, co chcesz. Dużo przyjemniej wtedy służyć takiej pani, niż takiej, która wszystko wymusza siłą i tresurą.  

    Cersei prowadzi swoje zakulisowe gierki, żeby dowiedzieć się, co knują Tyrellowie, wykorzystując w tym celu Littlefingera, którego metody działania jak zawsze są... skuteczne. Ośmieliłbym się powiedzieć, że z Lorasa wyssano wszystkie informacje, których potrzebowano.

    Uwielbiam też takie sceny jak ta końcowa. Cersei dumna z siebie, siedzi z wyniosłą miną i z pogardą patrzy na Tyriona, którego ojciec zmusza do poślubienia Sansy. I taka oto uradowana bólem swojego brata nagle musi zmienić minę, bo dowiaduje się, że ma poślubić ser Lorasa. A to ci niespodzianka. I co ty na to, królowo? Ładnie to tak śmiać się z czyjegoś nieszczęścia?

    Pozostałe teksty o Grze o tron:

    Zanim przyszła zima (streszczenie 1. i 2. sezonu)
    3x1
    3x2 - "Gdy Tyrell pierdnie, w powietrzu unosi się zapach róż"
    3x3 - "Krzycząc, wierzgała, dziewica cud, ale on zlizał z jej włosów miód!"
    3x4 - "Uwielbiam zapach zwłok o poranku"

    zdjęcia: http://www.hollywoodquizzes.blogspot.com , https://www.facebook.com/graotron

    5 komentarze :

    1. Anonimowy29/4/13 16:54

      Atmosfera właśnie wcale za bardzo nie gęstnieje, jest miło i słonecznie.
      Północ wygląda na pokonaną, o wschodzie nikt jeszcze nic nie wie; ot, mamy dwa zwycięskie rody w stolicy i drobne przepychanki w kwestiach matrymonialnych. Sielanka.

      OdpowiedzUsuń
    2. To nie lady Melissandre trzyma swoje płody, tylko żona Stannisa, lady Selyse ;)

      OdpowiedzUsuń
      Odpowiedzi
      1. myślałem, że to jakieś dzieci prototypy, które Stannisowi urodziła Melisandre. w każdym razie dzięki za zwrócenie uwagi - już poprawiłem

        Usuń
    3. scena w wannie <3 j/b jest piękne, zapomniałam już jak ta przyjaźń świetnie wyglądała w książce!
      'Ośmieliłbym się powiedzieć, że z Lorasa wyssano wszystkie informacje, których potrzebowano.' - this is golden.

      OdpowiedzUsuń
    4. Przyznam, że powyższa recenzja bardzo mi się spodobała - naprawdę zgrabnie i ciekawie opisany odcinek.
      Ja również uwielbiam scenę w wannie ^^ I niezwykle także lubię wielowarstwowość bohaterów Martina.

      OdpowiedzUsuń