• Kultura, głupcze!

    Coldplay: Nisko, niżej, najniżej


    Coldplay - Mylo Xyloto
    RECENZJA

    Brytyjski zespół Coldplay jest tak dobrze znany, tak często nagradzany, że aż głupio go przedstawiać. 50 milionów sprzedanych na całym świecie płyt, 15 milionów fanów na facebooku, czy frekwencja na tegorocznym Open’er Festival mówią same za siebie – Coldplay to dziś jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych zespołów muzycznych.

    Choć cenię tę grupę, to jednak bardziej jako dostarczyciela kilku dobrych piosenek, a nie zespół, którego płytami się zasłuchuję. Żadnej z płyt Coldplay nie oceniłbym w całości, jako doskonałej – wybieram raczej pojedyncze kawałki, które stoją na wyraźnie wyższym poziomie, niż pozostałe. I tak z Parachutes wziąć można Don’t Panic, Yellow i Trouble. Na A Rush of Blood to the Head mamy takie perełki, jak In my Place, The Scientist czy Clocks. Chyba nawet wierni fani przyznają, że do poziomu dwóch pierwszych albumów ich ulubieńcy nie zdołali się zbliżyć kolejnymi płytami. Na Viva la Vida istnieje dla mnie właściwie tylko tytułowy utwór – reszta poziomem już dość mocno odstaje, natomiast X&Y było już raczej przeciętną płytą, niż czymś wyróżniającym się.



    Niestety, najnowsze dokonanie Brytyjczyków – Mylo Xyloto wpisuje się w konwencję obniżania poziomu na kolejnych płytach. Przede wszystkim – jest bardzo nierówno. Obok niezłych singli (Every Teardrop is a Waterfall, Paradise) mamy do czynienia raczej z dość przeciętnym materiałem. (może z wyjątkiem Us Against World i Up in flames – typowych dla tego zespołu, dobrych ballad) Zespół chwali się, że współpracował z Rihanną (Princess of China), ale co tak naprawdę z tej współpracy wynika? Do bólu przeciętny utwór ze sporą dawką elektroniki, idealnie skrojony pod stacje radiowe.

    Z zespołu, którym inspirowało się mnóstwo innych artystów Coldplay stał się grupą, która nie potrafiąc nawiązać do swoich najważniejszych dokonań i gra słabiej, komponuje słabiej, niż zespoły, które wypłynęły właśnie na fali popularności brytyjskiego zespołu.

    Chris Martin śpiewa, jak śpiewał, tym samym głosem, z tą samą melodyjnością, tak samo załamując głos. Gitary brzmią tak samo, jak na wcześniejszych płytach, a jednak coś jest nie tak. Kompozycje nie mają polotu, skonstruowane są dość sztampowo. 


    Choć fani pewnie i tak uznają płytę za niezłą (Coldplay to Coldplay), to jednak trudno powiedzieć, żeby było to jedno z lepszych osiągnięć brytyjskiej grupy. Z drugiej strony, czy fani chcieliby zmiany stylistycznej swojego ulubionego zespołu? Dostali raczej to, co lubią i już dobrze znają – nie na najwyższym poziomie, ale powinni być zadowoleni, bo płyty słucha się przyjemnie i dobrze, mimo, że sprawia wrażenie nagranej trochę na siłę.

    Mylo Xyloto pewnie odniesie sukces – Coldplay ma wypracowaną na świecie renomę, brakuje mu dobrej konkurencji, ma rzeszę fanów, którzy samym faktem ukazania się nowego albumu będą zachwyceni. Mimo, że muzyka na nim zawarta jest przyjemna, to jednak nie powala na kolana. W serwisie internetowym Metacritic ma obecnie średnią 61 punktów na 100 (obliczona z 32 recenzji), średnia 82 ocen użytkowników tego serwisu wynosi 7.0. Jest to najsłabiej, jak do tej pory oceniany album Coldplay. Czy brytyjski zespół dalej będzie brnął w to, co wszyscy znają i spora część lubi, jednocześnie obniżając swoje loty? Czy może gruntownie przemyśli swoją pozycję na rynku, zobowiązania wobec fanów i następną płytą zamknie usta wszelkim krytykom?



    zdjęcia: http://www.coldplay.com, http://www.facebook.com/coldplay

    5 komentarze :

    1. OK, wsłuchałem się i zdecydowanie najbardziej podoba mi się "Us Against The World".

      OdpowiedzUsuń
    2. OK, lenisz się... :(

      OdpowiedzUsuń
    3. Wieeeeem, czasu nie mam i głowy do pisania (ani nawet oglądania i słuchania! :o)
      Ale niedługo musi się coś pojawić, bo ludzie przestaną wchodzić już raz na zawsze ;)

      OdpowiedzUsuń
    4. Polubiłem nawet "Princess of China" z Rihanną... ale nadal to tylko pojedyncze dobre piosenki. (chociaż coraz więcej mi się podoba)

      OdpowiedzUsuń
    5. Do starszych tytułów wymienionych przez ciebie na pewno dodałabym Fix you, Spies, Violet hill, Lost i parę innych. Ogólnie to bardzo lubię klimat Coldplay i właściwie dobrze słucha mi się wszystkiego, co jest ich.

      A co do najnowszej płyty... po raz kolejny niestety pokazuje się moje zamulenie, bo znam tylko Paradise, a to już kwiecień następnego roku. Wstyd trochę.

      OdpowiedzUsuń