Moglibyście pomyśleć, że nasza ankieta na facebooku dotycząca Waszych ulubionych bajek stworzona została tylko z czystej ciekawości. Otóż nie! Postanowiliśmy wyjść naprzeciw Waszym oczekiwaniom i zrecenzować to, co lubiliście najbardziej. Ankietę, z ogromną przewagą, wygrała najbardziej smerfna ze wszystkich bajek. A więc smerfujmy się!
"Są koloru niebieskiego, wzrostu trzech jabłek, o wielkich sercach." Wszystkie wyglądały niemal dokładnie tak samo – rozróżnić je można było tylko za pomocą drobnych, smerfnych detali. Serce na ramieniu Osiłka, ołówek za uchem Pracusia, nieodłączne lusterko Lalusia, wybuchowe prezenty Zgrywusa, czy okulary Ważniaka, za każdym razem wykopywanego z wioski za wymądrzanie się. I kultowy tekst Marudy – „nie cierpię...” (wstaw dowolne słowo – i tak będzie pasowało!)
Dwa smerfy były jednak wyjątkowe. Jednym z nim był ubrany na czerwono Papa Smerf, wypowiadający sentencje godne Paulo Coelho („Na wszystko jest czas. Na pracę i na smerfowanie.") i żelazną ręką rządzący całą wioską, którego rozkazy wykonywane były bez szemrania. Zapewne wielu generałów mogłoby mu pozazdrościć charyzmy i uczyć się od Papy Smerfa podejścia do swoich podopiecznych.
„Trochę cukru i przypraw. Ale tylko tych obrzydliwych. Trochę krokodylich łez, pół tuzina kłamstw, trochę wrzasku sroki. I najtwardszy kamień zamiast serca! Ciut Wenus dla urody. Ciut księżycowego blasku, wyciąg z korzenia smerfowego, by była udana.” – proszę państwa, oto Smerfetka! Jedyna kobieta w wiosce, stworzona przez Gargamela, którego jedynym pragnieniem było zjeść gulasz ze smerfów. Początkowo była czarnowłosa i miała zwabić smerfy w pułapkę. Swoją drogą - czy to zaklęcie nie pasowałoby do każdej kobiety?
Bajka już w czołówce potrafiła wyzwolić w dzieciach uczucie odwagi – „kto się boi Gargamela, niechaj zaraz idzie spać, to jest bajka dla tych, co się lubią baaaaać!”. Myślę, że specjalna komisja powinna zbadać zależność między oglądaniem „Smerfów” w dzieciństwie, a uwielbieniem do horrorów, które przejawia się w późniejszych latach życia.
Dla wszystkich Smerfów naczelną wartością jest wspólnota i przyjaźń. Wszyscy ze sobą współpracują i choć zdarzają się wśród nich konflikty, to po czasie zbuntowani dochodzą do wniosku, że brakuje im innych Smerfów, a z wioski wyrusza ekspedycja poszukiwawcza, która po drodze kilka razy robi w konia Gargamela, symbolizującego zgniłą rękę kapitalizmu – taki socjalizm w smerfnym wydaniu!
Smerfy, będące ekranizacją komiksu, przyciągały uwagę wszystkich dzieci – wiadomo, że bajki puszczane w „Wieczorynce” podzielić można było na te lepsze i gorsze. „Smerfy” z pewnością były w pierwszej lidze. Choć odcinkom brakowało większego zróżnicowania, samą radość sprawiało nam patrzenie na niebieskie małe stworki. Teraz nie przyciągnęły mojej uwagi na dłużej, nie wyzwoliły tak pozytywnych uczuć i emocji, jak... kolejna bajka, o której tekst przeczytacie na KURTULI już niedługo!
zdjęcie: http://artycrafty.wordpress.com
zdjęcie: http://artycrafty.wordpress.com
Smerfy to jedna z tych bajek, które jako mała dziewczynka oglądałam z zapartym tchem :)
OdpowiedzUsuńMoimi ulubionymi smerfami byli Ciamajda i Zgrywus, jakoś zawsze się z nimi utożsamiałam :D
Oj , tak Zgrywusa też uwielbiałam (ach, ten czarny humor...). Smerfy to oczywiście też niezapomniana bajka mojego dzieciństwa. Wspaniałe przygody i przerażający czarny charakter ;)
OdpowiedzUsuńjeeejku, to było takie świetne, już od samej czołówki! <3 ja Smerfy uwielbiałam, ale horrorów bardzo nie lubię, więc do proponowanego przez ciebie badania bym się nie nadawała :D
OdpowiedzUsuń