• Kultura, głupcze!

    2012


    Od dłuższego czasu cyfry 2012 otaczają nas i są nachalne, jak łysi dżentelmeni w ubraniach z trzema paskami, dbający o to, czy nie mamy żadnych problemów.

    W sieciach komórkowych dostajemy 2012 darmowych minut lub smsów – nie ważne, tak naprawdę czego. Mogły by to być darmowe, zwiędłe liście lub litery S. Ważne, żeby było ich 2012. A ponieważ wszystko łączy się w pary, jak młodzież i alkohol lub politycy i kretynizm, tak i tajemnicza liczba ma swojego kompana. Nie jest nim „Anno Domini”, który już dawno temu wyjechał z powszechnie używanego języka polskiego, nie chodzi też o połączenie „udany 2012”. Otóż, towarzyszem trzech cyfr w czterocyfrowej liczbie jest słowo „euro”. A określenie „Euro 2012” jest już jasne, jak to, że James Bond uwiódłby nawet Kazimierę Szczukę.

    Co tak ważnego przynosi nam, więc połączenie tych dwóch słów? Same pozytywy – oto wszyscy, całe 2012 milionów Polaków kopie piłkę, przyjmuje ją na klatkę, wszyscy myślami są tylko przy niej – coś w tym może być – w końcu wszyscy mamy okrągłe, jak futbolówka głowy. (jajowato głowi też mają swój odpowiednik w postaci jajowatej piłki do rugby) A skoro bezustannie myślimy o piłce, to i uda nam się kupić musztardę w słoiku o kształcie piłki i zobaczymy, że tułów biedronki, to tak naprawdę kula w czarno-białe łaty.

    Szaleństwo na temat Euro i liczby 2012 ogarnia każdą dziedzinę życia, dlatego proponuję pójść na całość i ugotować 2012 różnych smaków bigosu, wyprodukować taką samą liczbę wariantów koloru czerwonego oraz mieć przygotowane 2012 wersji państwowego hymnu. Trzy wersje – normalną, Edyty Górniak i Jarosława Kaczyńskiego już mamy, więc z pozostałymi nie powinno być problemu.

    zdjęcie: http://www.eastbook.eu

    1 komentarze :