To nie jest płyta dla dzieci. To raczej wyraz nostalgii za czasami, kiedy wszystko było bardziej kolorowe. Ale przede wszystkim to obraz zmienionego sposobu patrzenia na rzeczywistość i opowiadania jej z perspektywy rodzica, którego dziecko będzie poznawało świat.
To paradoks, ale mam wrażenie, że „Dzieciom” to jedna z najbardziej zróżnicowanych stylistycznie płyt Lao Che, a jednocześnie jedna z najbardziej spójnych. Od wschodnich, arabskich naleciałości w „Dżinie”, przez czysty rock w „Tu” albo „Legendzie o smoku” (ależ to będą koncertowe hity!), bardziej elektroniczne dźwięki, aż po niespotykany dotąd swing w „Erracie”. Doskonałym pomysłem okazało się zatrudnienie Emade, który zajął się produkcją i zaproszenie do współpracy muzyków z Pink Freud i Kwadrofonik, którzy wzbogacają brzmienie. Wszystko przypieczętowane znakiem jakości, czyli poetyckimi tekstami Spiętego, którego zapas metafor i parafraz wydaje się niewyczerpany.
Gdy wydaje się, że pomysły Lao Che powinny się kończyć, oni serwują nam album „Dzieciom”. Jeszcze bardziej podnoszący poprzeczkę.
zdjęcie: http://www.allaboutmusic.pl
Zasadniczo zaskoczyłem się. Formą przekazu i całą tą prezencją zespołu. Nigdy o nim nie słyszałem ale cieszę się że usłyszałem. Dziękuję
OdpowiedzUsuńMiłego
Wolna chwila= TersTim :)
Zasadniczo zaskoczyłem się. Formą przekazu i całą tą prezencją zespołu. Nigdy o nim nie słyszałem ale cieszę się że usłyszałem. Dziękuję
OdpowiedzUsuńMiłego
Wolna chwila= TersTim :)