Każdy lubi od czasu do czasu się napić. Nie ma w tym nic złego – żyjemy przecież w takiej kulturze, gdzie podejrzliwiej patrzy się na człowieka, który alkoholu nigdy nie bierze do ust, niż takiego, który lubi wlać go w siebie trochę za dużo. W PRLu załatwienie czegokolwiek też zawsze ułatwiała flaszka, a i współcześnie przy okazji nowego roku najczęściej w mediach mówiono o wzroście akcyzy na wódkę i papierosy.
W Polsce się więc pije. I kontroluje. Na ludzi, którzy kontrolować przestają patrzy się z pogardą, mówiąc o patologii społecznej. Odrzucamy myśl, że kiedyś, pod wpływem jakiegoś wydarzenia problem alkoholowy dopaść może i nas. A alkoholik też przecież nie zaczynał picia z myślą „a co mi tam, zepsuję życie sobie, mojej rodzinie i otoczeniu”.